Charakterystyczną sylwetkę tego eleganckiego pana pamiętają co najmniej dwa pokolenia telewidzów. Zwłaszcza kinomanów. Cykliczny program filmowy Sylwetki X Muzy trwale zapisał się w annałach Telewizji Polskiej. Jego twórcą i prowadzącym był Czesław Radomiński.
Urodzony w Rawie Mazowieckiej w roku 1909 studiował prawo, następnie pracował w bankowości, jednak wybrał karierę zawodowego oficera. W stopniu porucznika służył w sławnym 55 pułku piechoty w Lesznie, był tam m.in. adiutantem płk. Stefana Grota-Roweckiego. Walczył w kampanii wrześniowej, wzięty do niewoli, został na blisko sześć lat jeńcem oflagu Murnau VIIa. Po powrocie do kraju z Anglii w roku 1947 trafił do Poznania, gdzie organizował odradzające się życie filmowe jako specjalista do spraw organizacyjnych, technicznych oraz finansowych.
W listopadzie 1956 otworzył nowy rozdział życia, rozpoczynając pracę w poznańskim ośrodku TVP jako szef redakcji filmowej. Doskonały organizator, w krótkim czasie uczynił lokalną antenę emitentem kapitalnego programu filmowego. W czasach bezdebitowych możliwości wyświetlano z telekina dziesiątki znakomitych filmów dla młodego widza i dla dorosłych: archiwalia i rzeczy nowsze. O najwyższy poziom repertuaru dbał osobiście Czesław Radomiński. Miłośnik dobrego kina, wyśmienity popularyzator i prelegent, położył wielkie zasługi dla rozwoju kultury filmowej.
Znakiem firmowym Czesława Radomińskiego stał się półgodzinny program telewizyjny Sylwetki X Muzy, oparty na prostej formule interview przed kamerą z zaproszonymi ludźmi polskiego kina. Rozmowę ilustrowały starannie dobrane fragmenty filmów. W sumie powstało blisko trzysta programów. W Sylwetkach X Muzy wystąpili niemal wszyscy znani i mniej znani: reżyserzy, scenarzyści, aktorzy oraz reprezentanci rozmaitych innych zawodów filmowych.
Pamiętam wiele z tych audycji i liczne grono rozmówców: Aleksandrę Śląską, Tadeusza Łomnickiego, Gustawa Holoubka, Tadeusza Fijewskiego, Mieczysława Voita, Janusza Majewskiego, Józefa Kondrata, Jerzego Wójcika, Wiesława Gołasa, Mieczysława Czechowicza, Beatę Tyszkiewicz, Kalinę Jędrusik. W nieco zwariowanym świecie filmu Pan Czesław jako prezenter był uosobieniem normalności, taktu i elegancji. Szczególnie jednak utkwiła mi w pamięci jego przyjacielska rozmowa ze Sławomirem Lindnerem. Okazało się, że obaj są kolegami ze Szkoły Podchorążych Piechoty w Ostrowi Mazowieckiej i z 55 pułku piechoty. Lindner zaś to aktorski unikat, mistrz jazdy konnej i instruktor fechtunku ? niezapomniany ojciec Alfonsa van Wordena w Rękopisie znalezionym w Saragossie, w jednej osobie aktor i konsultant pojedynków i scen batalistycznych w wielu polskich filmach.
Każdy odcinek rozpoczynał charakterystyczny sygnał fortepianowy: pierwsze takty Koncertu Warszawskiego Richarda Addinsella. Pewnego dnia Sylwetki X Muzy zniknęły z ramówki. Przepadły i już. Wielka szkoda, że bezduszni decydenci odmówili Czesławowi Radomińskiemu osobistej satysfakcji poprowadzenia trzechsetnego odcinka tego pamiętnego programu.
MAREK HENDRYKOWSKI