A mury rosną, rosną, rosną?

Bardzo interesujące są wzajemne przepływy między sztukami w dorobku uznanych ? wszechstronnie utalentowanych ? mistrzów.

?Urodzeni mordercy, Kalifornia, Siedem / Harry Angel, Pulp Fiction, Hellraiser i Freddy / Codziennie filmy były dla nas jak Biblia / Te same sceny, nawet w snach je widzę / Widzę w snach wciąż to samo, ciągle boję się zasnąć / Tamten leży we krwi, a mnie robi się słabo / Powiedział ?Patrz, jak pięknie, prawie tak, jak w filmach / Zapamiętaj to? ? pamiętam ?prawie tak, jak w filmach?? ? oto fragment przejmującego tekstu piosenki Artura Rojka To nie był film wykonywanej przez zespół Myslovitz, który powstał w reakcji na falę morderstw, jaka przetoczyła się przez nasz kraj w połowie lat dziewięćdziesiątych ubiegłego wieku. Drastyczne treści, jakie zawierał tekst piosenki, a także jej teledysk zrealizowany przez Wojciecha Smarzowskiego spowodowały, że niektóre media zrozumiały utwór Rojka opacznie jako kultywowanie przemocy, co spowodowało zakaz jego emisji w części stacji radiowych i telewizji. Zdarzyły się nawet przypadki zawieszenia dziennikarzy, którzy ośmielili się piosenkę zaprezentować na antenie. To nie był film miał się znaleźć na trzecim albumie zespołu
? Z rozmyślań przy śniadaniu, jednak firma płytowa bez zgody muzyków zamiast na płycie Myslovitz umieściła ją na soundtracku filmu Młode wilki ? Jarosława Żamojdy.
Czerwony Pająk Marcina Koszałki i Jestem mordercą Macieja Pieprzycy ? inspirowane losami postaci podejrzanych o dokonywanie seryjnych morderstw, Ostatnia Rodzina Jana P. Matuszyńskiego poświęcona tragicznym losom Beksińskich, Zaćma Ryszarda Bugajskiego, przynosząca mało znany epizod z życia stalinowskiej zbrodniarki, Wołyń Wojciecha Smarzowskiego przypominający okrucieństwa, do jakich doszło w 1943 roku na terenie dzisiejszej Ukrainy, wreszcie ? ten najdrastyczniejszy ? Plac zabaw Bartosza M. Kowalskiego, w którym dwójka dwunastolatków masakruje i zabija dwuletniego chłopczyka (notabene do czego doszło przed kilkunastu laty w Anglii) ? to najlepsze filmy ostatniej edycji gdyńskiego festiwalu.
Spadł na nie istny deszcz nagród: Złotymi Lwami uhonorowano Ostatnią Rodzinę, Srebrnymi ? Jestem mordercą, Nagrodą Specjalną za odwagę w przekraczaniu granic gatunkowych ? Czerwonego Pająka, laur za debiut powędrował do Bartosza M. Kowalskiego, a do twórców Wołynia ? trzy nagrody indywidualne (za zdjęcia, charakteryzację i debiut aktorski). Publiczność ruszyła do kin, pojawiły się entuzjastyczne recenzje, ale i? słowa oburzenia. Reżyserowi Placu zabaw ? jak doniosła prasa ? jeden z widzów (podejrzewam, że nie jeden) chciał dać w twarz, Smarzowskiego szef Ukraińskiej Agencji Kinematograficznej ? Pyłyp Ilenko przyrównał do Leni Riefenstahl, a znany i cieszący się sympatią Polaków ukraiński literat Jurij Andruchowycz zatytułował swój tekst poświęcony Wołyniowi ? Pojebane pojednanie czy niszcząca dzikość zła.
Oddajmy głos autorom obu kontrowersyjnych filmów, których ich oponenci raczej słuchać nie chcą. Bartosz M. Kowalski: Na spotkaniu po jednej z projekcji pewien starszy pan chciał mnie opluć, pokrzykiwał, że w życiu nie słyszał o sytuacjach, jakie pokazuję w filmie, że jestem degeneratem, a to wszystko to wytwór mojej chorej wyobraźni. A prawda jest taka, że w moim świecie żyją tacy ludzie jak filmowy Czarek i Szymek, żyją gdzieś obok mnie, czy mi się to podoba, czy nie. A jeśli istnieje świat bez nich, to chętnie się tam przeprowadzę. Wojciech Smarzowski: Chciałem zrobić film odważny. Film, który nazwie, nauczy i odda hołd. Przede wszystkim jednak wzruszy, trzepnie po sercu i po głowie. Sponiewiera, zmusi do refleksji, ale będzie mostem, a nie murem. Być może część widzów zrozumie, że czasy, w których żyjemy, nie są najgorsze. Wrócą do domów, żeby przytulić swoje dzieci.
I jeszcze jeden cytat. Oto jak kończą się słynne Mury katalońskiego Lluisa Llacha, spopularyzowane u nas przez Jacka Kaczmarskiego, które notabene stały się hymnem Solidarności: ?Aż zobaczyli ilu ich, poczuli siłę i czas / I z pieśnią, że już blisko świt, szli ulicami miast / Zwalali pomniki i rwali bruk ? Ten z nami! Ten przeciw nam! / Kto sam, ten nasz najgorszy wróg! / A śpiewak także był sam / Patrzył na równy tłumów marsz / Milczał wsłuchany w kroków huk / A mury rosły, rosły, rosły / Łańcuch kołysał się u nóg…?
?Patrzy na równy tłumów marsz / Milczy wsłuchany w kroków huk / A mury rosną, rosną, rosną / Łańcuch kołysze się u nóg…?
Sztuka może budzić zachwyt, może być przestrogą, zawsze jest płaszczyzną dialogu.
JERZY ARMATA