Spotkania ze światowym krótkim ?lmem odbywają się w szwajcarskim Winterthur od dwudziestu trzech lat, ale chyba po raz pierwszy ?lmem, o którym mówiono tu najwięcej i najczęściej była? fabuła.
“Zimna wojna” Pawła Pawlikowskiego odniosła, jak w całej Europie i w wielu innych krajach świata, ogromny sukces i choć pokazywana jest od wielu miesięcy, wciąż może liczyć na liczną widownię. Tak, jak podczas specjalnego pokazu, który w ramach festiwalu odbył się w największej sali miejscowego multiplexu z udziałem gościa specjalnego festiwalu, producentki ?lmu, Ewy Puszczyńskiej (NA ZDJĘCIU). Delegatka Europejskiej Akademii Filmowej, a przypomnijmy, że Zimna wojna otrzymała aż 5 jej nagród, w tym dla ?lmu roku, wcześniej wzięła udział w uroczystej inauguracji 23. Internationale Kurz? lmtage, spotkała się z uczestnikami i gośćmi imprezy, opowiadając o produkcji obu ?lmów Pawła Pawlikowskiego, ich drodze na ekrany, promocji i dystrybucji. Poprowadziła także kurs mistrzowski, rekomendując który, dyrektor artystyczny festiwalu John Canciani użył z nieskrywanym wzruszeniem wielu przymiotników określających ? jak sam powiedział ? jeden z najpiękniejszych ?lmów o miłości w historii kina światowego. “Zimna wojna” do licznych nagród i powszechnej dystrybucji w cywilizowanej części świata zdobyła także, co nieczęsto się zdarza, ogromną sympatię widzów, przekładającą się na zainteresowanie polskim ?lmem, a nawet polską kulturą w ogóle. To również nie przypadek, że nazwisko reżysera tego arcydzieła dodaje się coraz częściej do pary kojarzonych dotąd z Polską klasyków kina, Polańskiego i Kieślowskiego.
OBRAZKI ZE ŚWIATA
Festiwal w Winterthur ma swoją pozycję wśród podobnych imprez odbywających się w całej Europie nie tylko ze względu na dobrą organizację, gościnność miejsca i sympatyczną atmosferę, ale także dlatego, że stara się co roku prezentować interesujący program. Nie jest to oferta lekka, łatwa i przyjemna, bo każda z sześciu sekcji międzynarodowego konkursu głównego zawierała ?lmy często odbiegające od przyjętych standardów formalnych i stylistycznych. Do położonego nieopodal Zurichu miasta zaprasza się ?lmy i autorów poszukujących, nie rezygnuje się z obrazów mocno eksperymentalnych czy nawet skrajnie przeestetyzowanych. Taka praktyka może wydać się ryzykowna, ale odpowiedź organizatorów na taką, a nie inną selekcję jest oczywista i świetnie tłumaczy się więcej niż zadowalającą frekwencją: wielu spośród tych ?lmów nie mielibyście okazji obejrzeć gdzie indziej! A widownia, co ciekawe w sporej części złożona z osób dojrzałych, bo tu seniorzy czynnie uczestniczą w konsumpcji szeroko rozumianej kultury, a ponadto bardzo lubią kino, gromadnie uczestniczyła w pokazach konkursowych, części międzynarodowej i krajowej, oraz licznych projekcjach dodatkowych. Na SFF zawsze ceniono animatorów, także ze wschodniej części Europy. Warto przypomnieć, że dwa lata temu specjalnie honorowano tu gości z Polski z okazji 70-lecia naszej animacji. W 23. edycji festiwalu także znalazła się polska animacja ? “Acid Rain” Tomasza Popakula, dynamicznie zrealizowana opowieść o parze młodych luzaków, którym codzienne życie i przewrotny los nie szczędzą niespodzianek. Świetne wrażenie zostawiła inna animacja, angielsko-chiński “Red”, w trzyminutowym skrócie i posługując się tradycyjną techniką malowania na porcelanie, opowiadający historie zmian, jakie zaszły podczas ostatniego stulecia w Państwie Środka. Dowodem na to, że eksperyment formalny może przynieść zaskakująco pozytywne skutki okazał się ?lm Randy Marou? “Bab Sebta” (produkcja francusko-marokańska). Młoda autorka postanowiła pokazać przejście graniczne między Marokiem a Hiszpanią, usytuowane w Cucie, hiszpańskiej enklawie po marokańskiej stronie, z lotu ptaka. Niby nic odkrywczego, bo wszyscy teraz ?lmują z drona, ale tu zadziałało znakomicie, zmieniając totalnie perspektywę obserwacji miejsca i koczujących na nim ludzi. “Bab Sebta” zasłużenie otrzymała Grand Prix festiwalu oraz w intrygujący sposób zabrała głos w toczącej się w całej Europie dyskusji na temat emigracji i jej skutków. Po raz pierwszy festiwal w Winterhur rekomendował obraz, który będzie nominowany do Europejskiej Nagrody Filmowej (EFA), przyznawanej przez Europejską Akademię Filmową. Wybrano litewski ?lm “Kolektyviniai sodai” Vytautasa Katkusa, w humorystyczny sposób przedstawiający społeczność, która codziennie boryka się z trudnościami, nie zapominając o tym, by cieszyć się życiem. Publiczność nie miała wątpliwości, że w morzu problemów, z jakimi boryka się współczesny świat, w obliczu zagrożeń, jakie czyhają na każdego człowieka z osobna i wszystkich ludzi razem, najważniejsze są te wszystkie krótkie chwile, spędzone wspólnie z rodziną. Najlepiej nad greckim morzem, jak to udowodnił Konstantinos Antonopoulos prezentując swe “Postcards from the End of the World”.
JANUSZ KOŁODZIEJ