MIPCOM 2019, CANNES: Telewizyjny przekładaniec

Jesienna edycja targów telewizyjnych, odbywających się od kilkudziesięciu lat w Cannes, miała dać odpowiedź na wiele pytań. Pytań dotyczących zarówno sytuacji na rynku telewizyjnym, jak i samej imprezy, która przeżywała ostatnio widoczny regres.

DOBRANOCKA FOR EVER

Jak każdej jesieni, także i w tym roku, właściwą część targów poprzedza dwudniowa część MIP Junior, która cieszy się zawsze ogromnym powodzeniem. Co zrozumiałe, niemal każda szanująca się stacja telewizyjna, nie wspominając o setkach kanałów dziecięcych, ma blok przeznaczony dla najmłodszych i młodych widzów. Oczywiście poza polską telewizją publiczną, której poprzedni prezes lekkomyślnie uległ namowom speców z biura reklamy i dał się przekonać, by wyrzucić z ramówki, zdawało się nieśmiertelną Dobranockę, a uzyskany w ten sposób czas przeznaczyć na kolejne spoty reklamowe. Te dodatkowe pieniądze nie powstrzymały, bo nie mogły powstrzymać, degrengolady TVP, nie uratowały też prezesa. Na długiej liście grzechów, jakie popełnił podczas swego urzędowania na Woronicza, likwidacja Dobranocki jest z pewnością na czołowym miejscu. Argument, że funkcjonował już wtedy osobny kanał tematyczny dla dzieci, był bez sensu, bo na jego działalność przeznaczano bardzo skromne fundusze. Obserwowaliśmy skutki takiej polityki właśnie w Cannes, kiedy do ówczesnej szefowej polskiego kanału
ustawiała się kolejka największych i  najważniejszych producentów familijnego kontentu, ale zwykle odchodzili z kwitkiem, bo TVP tak naprawdę walczyła o przetrwanie, pozostawiona przez własny rząd na lodzie. Teraz sytuacja się zmieniła, wysłannicy TVP ABC mają kasę na zakupy a jej wyniki oglądalności, zapewniające stacji dominację na polskim rynku telewizyjnym, są tu zauważane i komentowane. Inni też kupują, bo ramówki na całym świecie domagają się wciąż nowych seriali i ?lmów oraz nowych opowieści, fabuł i  postaci, które poza bytem ekranowym będą żyły na wszystkich innych nośnikach i mediach, zmaterializują się w gadżetach i zabawkach. Chińczycy atakują tu lawą, oferując zarówno bardzo dobrze i pomysłowo zrealizowane animacje, utrzymane w tradycyjnej manierze, jak też szalone zabawy przeznaczone dla małych miłośników gier i pojedynków. Producenci z Francji, Korei Południowej, Rosji, Kanady czy Wielkiej Brytanii także bronią swych wysokich pozycji w rankingu największych sprzedawców dziecięcego kontentu. Są jednak i przykłady dowodzące, że za dyrektorskimi biurkami nawet wielkich korporacji nie zauważa się zmian i nowych tendencji. A one, mówiąc krótko, sprowadzają się do eksponowania warstwy edukacyjnej oraz eliminacji agresji w zachowaniach bohaterów kreskówek. I nie chodzi tu o infantylizację przekazu, ale świadome kreowanie pozytywnego obrazu, w którym zwraca się uwagę przede wszystkim na walory poznawcze, umiejętność współpracy oraz otwarcie na świat i otoczenie. Zgromadzona w Cannes publiczność z  zauważalnym zaskoczeniem przyjęła w związku z tym prezentację nowej/starej oferty amerykańskiego producenta, który jak trzydzieści, dwadzieścia i dziesięć lat temu pokazuje ten sam zestaw ?emocji?. Cudzysłów uzasadniony, bo te emocje to nieustanne walki, pościgi i pojedynki wszystkich z wszystkimi, pełne przemocy i w manierze, jakby żywcem przeniesionej z japońskiej mangi. Jakby od dziesięcioleci w CN sytuacje wymyślał ten sam zespół autorów, rysunki przygotowywała ta sama grupa gra? ków, a animowała może inna, ale równie zasłużona i wiekowa. Można zatem i tak. Pytanie tylko ? ile jeszcze lat?
? TO FORMAT KUP MI LUBY

Wielokrotnie, także na tych łamach zapowiadaliśmy zmierzch formatów, które ponad dwie dekady temu zalały telewizyjny rynek i szybko zuni?kowały ramówki na całym świecie. Wydawało się, że powrót do prastarych telewizyjnych form i gatunków, jak serial czy teleturniej, przy jednoczesnym braku nowych pomysłów i rozwiązań w dziale formatów, doprowadzi do zaniku, a przynajmniej do znacznego ograniczenia ich dominacji. Stało się jednak inaczej, bo choć Virginia Mouseler, światowa guru ?od formatów? nie kryła pewnego rozczarowania zgłoszonymi do oceny przez jej ?rmę propozycjami, to jednak wciąż format ma dominujące miejsce w codziennej ramówce w każdej niemal komercyjnej telewizji. Rywalizuje tylko z serialem, ale to pozorna rywalizacja, bo wiele opowieści w odcinkach, realizowanych jest także z uwzględnieniem swych późniejszych wersji formatowych. Zmienia się nieco moda i upodobania producentów formatowych treści. Tysiące euro/dolarów/funtów, które do tej pory można było wygrać w niezliczonych grach i turniejach, indywidualnych i zbiorowych, zastąpiły teraz miliony. Przeminęła moda na ekstremalne wyprawy w ubraniu lub nago w dzikie zakątki świata. Coraz mniej celebrytów straszy pardon! konkuruje na wyspach, plażach czy górach. Pojawia się za to sporo formatów społecznych, a wśród nich są te, które z bliska przyglądają się codziennemu życiu. Młodych i dojrzałych bohaterów, osobno i razem, skojarzonych przypadkiem i celowo, próbujących wspólnie funkcjonować. Warto przekonać się, że nawet duża różnica wieku i życiowego doświadczenia może stać się w codziennych kontaktach korzystna dla obu stron. Jeszcze raz prawdziwa okazała się stara jak ?lmowo-telewizyjny świat prawda, że najciekawsze w życiu jest po prostu życie! W  powodzeniu tej oferty można widzieć sukces polskiego Sanatorium miłości, które na wiosnę stało się w Cannes jednodniową ciekawostką. Jednodniową, bo telewizja publiczna nie bardzo chyba liczyła na ewentualne zainteresowanie tą ofertą i nie przygotowano na czas materiałów promocyjnych. Teraz były i materiały, i duża reklama formatu na terenach targowych. TVP postanowiła także pokazać targowej publiczności wybrane odcinki swych popularnych seriali ? W rytmie serca i Stulecie Winnych przy umiarkowanej frekwencji, ale to nie ona decyduje ? dodajmy dla jasności ? o konkretnych rozmowach i zakupie praw. Oba pokazy zostały zauważone, podobnie jak stoisko sopockiej ?rmy Tre? , uznanego producenta gier i zabawek, który zainwestował w produkcje animacji dla dzieci i po raz pierwszy pokazał się z nią na Lazurowym Wybrzeżu. Przyszłość pokaże z jakim skutkiem.
TARGI ? CZY I KIEDY?

Pora wrócić do pytania sygnalizowanego na wstępie, a dotyczącego losów canneńskiej imprezy w dotychczasowym kształcie. Po kilkunastu latach formuła spotkań handlowo-promocyjno-biznesowych chyba się wyczerpała. Pojawiły się nowe możliwości komunikacji i pertraktacji, Internet zmienił także ten świat. Już od kilku lat nie podpisano w Cannes żadnej dużej umowy o produkcji czy współpracy, tak jak kiedyś miało to miejsce. Reed Midem, ?rma organizująca targi (nie tylko zresztą telewizyjne, ale wielu innych branż przez cały rok), ?rmuje bliźniacze imprezy odbywające się w Meksyku i Chinach, co okazało się być może przedsięwzięciem dochodowym, ale nie do końca pozytywnym dla imprezy-matki. Latynosi i Azjaci oczywiście przyjeżdżają na MIPTV (wiosna) i MIPCOM (jesień), ale mniej licznie i mniej ekspansywnie się promują. W  porównaniu do sytuacji sprzed jeszcze dwóch, trzech lat dramatycznie zmniejszyła się także wynajmowana pod stoiska i ?rmowo-narodowe boksy powierzchnia. Pojawiły się, nieobecne kiedyś obszerne kąciki rekreacyjne i ogródki spotkań, media otrzymały do swej dyspozycji osobne pomieszczenia do wywiadów i nagrań. Na wiosnę mówiło się póło?cjalnie o tym, że jedna z edycji targów może odbyć się w najbliższej przyszłości poza Cannes. Może we Francji, może nawet gdzieś w Europie. Ostatecznie postanowiono zachować wiosenno-jesienny cykl, tyle że w nowej scenogra?i. Nowe aranżacje stoisk mają mieć bardziej pokojowo-klubowy charakter, żeby odejść od konwencji sklepowo-biurowej. Ciepłej, eleganckiej, przyjaźniej! Prezentując ten projekt na specjalnej konferencji prasowej, szefowa części telewizyjnej Reed Midem, Laurine Garaude, podkreślała, że propozycja jest wynikiem wnikliwej oceny sytuacji, uwzględniającej potrzeby wystawców i samego rynku. W razie konieczności będzie mody?kowana i ulepszana, ku zadowoleniu obu stron. Na razie, by zachęcić wystawców do ponownej podróży na Lazurowe Wybrzeże, dyrekcja targów wiosennych zaproponowała daleko idące zniżki za wynajem powierzchni. Coś się zaczyna, coś się kończy…

JANUSZ KOŁODZIEJ