Najpierw był na stronie internetowej, redagowanej na Placu Powstańców Warszawy przez absolwentów kursu dla partyjnych propagandzistów, news krzyczący na cały świat, że: Celebryta z Ani Mru-Mru uderza w wyborców PiS. A zaraz potem drugi, że tenże: Wulgarnie zaatakował też internautów.
Świat nowogrodzko- żoliborski zatrząsł się z oburzenia, a zaraz po nim ten drugi, małopolsko- lubelski, bo oba nie lubią obcych celebrytów (nieliczni swoi zjawili się niedawno na rozdaniu pewnych 100- tysięcznych nagród), od kabaretów wolą akademie ku czci i takie jak niedawno w Kaliszu happeningi, a w końcu jak jakiś pentak uderza w naszych i to wyborców, to musi spodziewać się kontruderzenia. I to takiego, żeby popamiętał do końca życia. I musi też wiedzieć, że od sześciu lat obowiązuje inna niż wcześniej, bo nasza definicja wulgaryzmu, w której mieści się wszystko, co może odbiorcy kojarzyć się negatywnie z aktualną władzą. Nawet ośmiogwiazdkowy symbol, krótko i celnie sugerujący tzw. szaremu obywatelowi, jak ma pojedynczo i generalnie oceniać autorów tak podziwianej na świecie nowej zmiany.
Ale kabaretowy prowokator nie tylko uderzył w ukochanych wyborców Prezesa Prezesów ale też zaatakował internautów, wulgarnie ich obrażając. Jak ich obrażał, zuchy z Pl. Powstańców już nie podają, a szkoda, bo to mogłaby być interesująca, żeby nie napisać ożywcza lektura. Ramy rubryki satyrycznej, bo przecież taki news, napisany taką polszczyzna mógł się pojawić tylko jako zabawna filipka, nie są jednak z gumy, więc sami musimy wyłuskać z pamięci co smakowitsze (UWAGA: trudne słowo) asocjacje w tym temacie.
I jeszcze zdanie o naszym tytule. Oczywiście nie ma on żadnego związku z omawianym newsem ale staraliśmy się nadąć mu odpowiedni do rangi wydarzenia, stanowczy ton.
WD-40