O takiej ocenie swego dzieła pewnie marzy każdy reżyser i każdy operator filmowy. Marzenie spełniło się w przypadku Mike`a Millsa (reżyseria) i Robbiego Ryana (zdjęcia), realizatorów filmu “C’mon C’mon”, który oczarował jurorów konkursu głównego i publiczność 29. edycji MFF EnergaCAMERIMAGE w Toruniu.
MAŁY, WIELKI FILM
Ta czarno- biała opowieść o przypadku, który połączył na kilkanaście dni starzejącego się dziennikarza radiowego, przemierzającego z mikrofonem Amerykę i oddanego mu pod opiekę dziewięcioletniego siostrzeńca, zdobyła zasłużenie Złotą Żabę, bo to kino najszczersze w intencjach i zapadające w pamięć, aplauz widowni, długo oklaskującej zakończenie seansu i uznanie branży operatorskiej, chwalącej autora zdjęć za „precyzyjne i pokorne oko”.
Od reporterów magazynu Variety, pracowicie relacjonujących cały festiwalowy tydzień, pożyczam tytuł do tej korespondencji, bo krótko i dobitnie ocenia przesłanie i wyznacza rangę skromnego, nakręconego tuż przed pandemią „małego ale wielkiego filmu” z zaskakującą po szalonym „Jokerze” kreacją Joaquina Phoenixa i partnerującego mu nadwrażliwca z zadatkami na geniusza, Woody`ego Normana.
Dobre opinie zebrali też zdobywcy Srebrnej (“Tragedia Makbeta”- autor zdjęć Bruno Delbonnel, reżyseria Joel Coen) i Brązowej Żaby ( “Diuna”- zdjęcia Greig Fraser, reżyser Denis Villeneuve). Cała czwórka gościła zresztą w Toruniu, spotykając się nie tylko na tradycyjnych konferencjach prasowych ale także biorąc udział w panelach dyskusyjnych, podczas których rozdziala się na czynniki pierwsze poszczególne sceny czy wylicza zaangażowany sprzęt i omawia szczegóły postprodukcji.
Zakasującym ale jak się okazało tylko na pozór, wyborem polskiego filmu do konkursu głównego był „Najmro. Kocha, kradnie, szanuje” Mateusza Rakowicza. Więcej niż poprawnie zrealizowana łotrzykowska komedia sensacyjna o najsłynniejszym polskim królu złodziei, który władzy ludowej i Milicji Obywatelskiej nieustannie grał na nosie, stanowiła dowód, że kino popularne także nad Wisłą może mieć wysoki poziom i dobrą jakość.
Nie zawiódł oczywiście Wes Anderson, w którego „Kurierze Francuskim z Liberty, Kansas Evening Sun” (czy można było dać bardziej dziwaczny polski tytuł???) miłośnicy jego niepohamowanej wyobraźni, piekielnego poczucia humoru i tłumu ulubionych gwiazd (m.in.: Murray, Brody, Swinton, Macdormand, Seydoux) , znajdą to wszystko, na co zawsze czekają przed kolejną premierą.
Nagroda FIPRESCI trafiła do twórców francusko- belgijskiego filmu “Zwierzęta”- autor zdjęć Frank van den Eeden, reżyser- Nabil Ben Yadir, którzy pokazali bez zabawy w niedomowienia i domysły, jak działa w normalnym cywilizowanym kraju, prawo bezmyślnej przemocy wobec przypadkowego człowieka.
W konkursie polskich filmów fabularnych nagrodzono “Operację Hiacynt” Piotra Domalewskiego ze zdjęciami Piotra Sobocińskiego Jr., który odbierając nagrodę z rak przewodniczącej jury, Amy Vincent powiedział: Chciałem podziękować całej ekipie filmu, ale przede wszystkim całemu teamowi operatorskiemu. Historia zatacza koło. Niestety wiele z tego filmu jest aktualne dzisiaj. To jest smutne. Mam dwie córeczki i chciałbym im tę nagrodę zadedykować oraz mam nadzieję, że będą mogły żyć w kraju, w którym wszyscy są równi i mogą o sobie decydować.
WITAMY NA ODLUDZIU
Serialowym odludziu, bo to część tytułu wyróżnionej nagrodą główną w konkursie seriali telewizyjnych, norweskiej produkcji Dagura Kani (reżyseria) i Andreasa Johanessenna (zdjęcia). Drugi człon tytułu wyjaśnia wiele a brzmi: Oko za oko, bo wyprawa na lapońską północ, gdzie każda gwałtowna akcja budzi jeszcze gwałtowniejszą reakcję zgoda jest z tym pradawnym prawem.
Serialowy konkurs (8 tytułów w tym polski „Kruk. Czarny woron nie śpi”) zaskoczył poziomem, bo w porównaniu do oglądanych w ostatnich kilku tygodniach niektórych serialowych niewypałów jak te pokazywane na Canneseries, przekonywał z jaką starannością robi się teraz na świecie telewizyjne tasiemce, z udziałem jakich aktorów (tu m.in.: Julianne Moore, Clive Oven, Sean Bean, Anya Taylor- Joy ), reżyserów i operatorów (tu m.in. Darius Khondji), jak ekranizuje się klasykę literacką („Germinal”) i w ogóle jak traktuje się najpopularniejszy gatunek twórczości telewizyjnej.
A ponieważ konkurencja jest ogromna (w sezonie 2020/2021 wyprodukowano i wyemitowano na świecie 6650 seriali!!!) to nawet platformy streamingowe, dotąd idące tylko na ilość, zaczynają staranniej wybierać projekty, łożyć większe kwoty na produkcje i zapraszać do współpracy uznanych twórców.
To samo można by zapewne napisać o produkcji dokumentalnej, gdyby nie fakt, że krótki i długi -ten na stałe zagościł już w repertuarze kinowym- dokument wciąż przeżywa swój złoty okres, bo zmęczona już nieco nadmiarem fabularnych widowisk publiczność, często i chętnie ogląda obrazki ze świata i wyimki z życia jego mieszkańców. Choćby takich jak Fabienne Roelants i Christine Watremez, dwie najbardziej znane specjalistki od hipnozy, wykorzystywanej podczas skomplikowanych operacji chirurgicznych. O pracujących w brukselskiej klinice St. Luc anestezjolożkach, Bruno Tracq zrobił rewelacyjny film „Mój głos będzie ci towarzyszył” (zasłużona nagroda główna w konkursie długometrażowych filmów dokumentalnych dla autora zdjęć Tristana Galanda), który ogląda się jak spektakl teatralny z rosnącym podziwem a w końcu z zachwytem nad potęgą ludzkiego talentu, charakteru i człowieczeństwa.
Siłą dokumentu zawsze była bliskość bohatera, skupienie na jego twarzy, ruchach, zachowaniu, tym jak i o czym mówi. I to się nie zmienia od lat, a postępująca technologia jeszcze bardziej w tym pomaga niewielkimi rozmiarami potrzebnego do rejestracji obrazu i dźwięku sprzętu. I kosztami, bo cyfrowa rejestracja a potem montaż pochłaniają po wielokroć niższe kwoty niż kiedyś taśma filmowa i jej pracowite przycinanie do wymagań autora.
Toruński konkurs krótkometrażowych filmów dokumentalnych przyniósł liczne potwierdzenia powyższych stwierdzeń, a dzisiejszy dokumentalista korzysta z udogodnień bez ograniczeń czy to nurkując w podziemia armeńskiej stolicy, niemieckiego miasta czy w zakątki Zanzibaru, ale nie w poszukiwaniu pocztówkowych obrazków tylko, by opowiedzieć zajmująco o miejscu i jego ludziach. Bohaterowie obrazu “Survive” ( autor zdjęć Jacob Friedrich Maria Kohl, reżyserzy Lara Milena Brose, Kilian Armando Friedrich) ojciec i syn spotykają się na obrzeżach Kassel, by odbyć najważniejszą i pewnie ostatnią rozmowę w swym życiu. Powiedzieć, co można powiedzieć i spróbować rozstać się w przekonaniu, że najważniejsza jest miłość, także w rodzinnym wydaniu.
A ZA ROK…
… wielki jubileusz- 30 wydanie EnergaCAMERIMAGE, w zgodnej opinii środowiska, głoszonej od lat i niekwestionowanej, jedno z najważniejszych wydarzeń na festiwalowej mapie świata. Bo chyba nigdzie indziej nie pokazuje się w takiej jakości tylko dobrych, ważnych i po prostu interesujących filmów, seriali i wideoklipów. A na pewno nigdzie indziej, nie na czerwonym dywanie, ale w kinowym fotelu obok czy na rozmowie z widzami/studentami/kolegami z branży nie spotyka się corocznie tylu laureatów największych nagród i wyróżnień, osobowości, które tworzyły i tworzą historię współczesnego kina.
Póki co twórca i dyrektor festiwalu, Marek Żydowicz, zapraszając za rok do Torunia, zachęcał wszystkich gości i uczestników do współpracy, której owocem ma być prezentowane na razie w formie oszałamiających wizualizacji Europejskie Centrum Filmowe Camerimage, którego otwarcie planowane jest na 2025 rok.
JANUSZ KOŁODZIEJ