19. CPH:DOX, KOPENHAGA: Tu się ocenia i docenia

Kilkaset filmów z całego świata, pięć konkursów w tym główny, Dox: award i sekcje dodatkowe w tym Industry, panele dyskusyjne i warsztaty, pokazy specjalne i spotkania z autorami, targi gotowych filmów i pitchingi projektów, wystawy i koncerty.

I Pamela Anderson (tak! tak!) w nowej dla siebie roli bojowniczki o prawa ludzi i zwierząt, rekomendująca filmowy projekt Srećko Horvata ? a wszystko podczas dwunastu marcowych dni 19 edycji CPX: DOX w Kopenhadze. Jednego z największych europejskich i największego w Skandynawii przeglądu twórczości dokumentalnej. CPH: DOX, którego centrum mieści wspaniały Charlottenborg w centrum miasta, preferuje obrazy pełnometrażowe, dokumenty długie a nawet bardzo długie, jak choćby przywołana niżej Monrovia (143 minuty) ale wybrane starannie, bez rodzajowych obrazków czy spektakularnych fajerwerków, które tak lubią dyrektorzy programowi niektórych kanałów telewizyjnych. Tu docenia się nie tylko sprawność warsztatową ale też cierpliwą, czasochłonną pracę nad dokumentacją, zdjęciami i montażem. Tu pokazuje się, ocenia i docenia filmy, których autorzy chętnie sięgają po praktykę i dokonania mistrzów gatunku i wciąż pozostają ciekawi ludzi i otaczającego ich świata. Oto kilka przykładów.

SAMO ŻYCIE

Monrovia nie jest pewnie miejscem specjalnie wyjątkowym, a nawet biorąc pod uwagę amerykańskie standardy, typowym do bólu dla poza metropolitalnej prowincji miejscem, jakich tysiące w całych Stanach Zjednoczonych. Ale może dzięki temu, że typowa, taka sama i mające swe niezliczone klony, wydała się ciekawym polem dla filmowej obserwacji. W środku rolniczego stanu Indiana, duże gospodarstwa wokół, przetwórnia pasz, kilka warsztatów i sklepów, pizzeria, szkoła, mały szpital dla ludzi i zwierząt, zakład pogrzebowy i kościół, trzy bary i klub weteranów. I to wszystko dla niespełna półtora tysięcznej społeczności, która żyje z dnia na dzień, niespiesznie ale wcale nie nudno. Film dobiegającego 90-tki Fredericka Wisemana bada sprzeczne stereotypy i ilustruje, w jaki sposób wartości, takie jak służba społeczna, obowiązek, życie duchowe, szczodrość i autentyczność są kształtowane, doświadczane i przeżywane. Dokumentalny fresk przedstawia złożony i zniuansowany obraz codziennego życia w Monrowii i zapewnia pewne zrozumienie wiejskiego, środkowoamerykańskiego stylu życia, który zawsze był ważny w Ameryce, ale którego wpływ i siła nie zawsze były rozpoznawane lub rozumiane w dużych miastach na wschodnim i zachodnim wybrzeżu Ameryki oraz w innych krajach. Swą premierę, Monrovia. 1Indiana miała na 75 festiwalu w Wenecji, potem pokazywana była na kilkunastu innych imprezach filmowych na całym świecie z doskonałymi recenzjami krytyków i widzów. Mimo ponad dwugodzinnej projekcji nie ma mowy o jakimkolwiek znużeniu, nikt nie opuszcza sali ale każdy na koniec bije niewymuszone brawa. Wspaniałe, wielkie kino dokumentalne, podpisane przez mentalnego kolegę po fachu Karabasza, Wiertowa, Flaherty`ego i innych mistrzów światowego kina.

Albo norwesko-niemiecka War of Art (102 min.) Tommy Gulliksena, który z pełną świadomością uczestnictwa w totalnej (auto)manipulacji towarzyszył z ekipą grupie europejskich artystów podczas ich wizyty w Korei Północnej. W ramach programu oswajania reżimu przez sztukę jedna ze skandynawskich fundacji założyła propozycję stronie koreańskiej, która o dziwo, została przyjęta i po licznych perturbacjach, europejska grupka, w której był plastyk, fotografik, specjalista od dźwięku i jeszcze kilku innych gatunków, polecieli do Phenianu, by na miejscu zaprezentować swe umiejętności i przygotować wspólnie dzieła z partnerami azjatyckimi. Prawdziwa w tej konfrontacji była tak naprawdę tylko ciekawość. I to po obu stronach. Im dalej tym bardziej dziwnie, sztucznie i w dziwnym słowno-pojęciowym kontredansie, bo obie strony nieustannie próbowały powiększyć obszar swego wpływu na ?przeciwnika?, co było ciekawe ale tylko do momentu, kiedy okazało się, że w zapomnianym kraju gdzieś na końcu azjatyckiego świata wciąż uważa się homoseksualizm za wytwór burżuazji i obyczajowości kapitalistycznej a więc w Korei go nie ma a prawdziwą sztuką jest naturalizm, więc za mistrzów malarstwa uważa się tylko wiernych kopistów a sztuka abstrakcyjna jest wciąż zabroniona. Autor zastosował metodę, która znakomicie sprawdziła się w legendarnej Defiladzie Andrzeja Fidyka sprzed wielu lat, a mianowicie realizacji tylko tych zdjęć i sytuacji, których życzą sobie gospodarze. Żadnych ukrytych kadrów, żadnych ucieczek ochronie i opiekunom, żadnych prób rozmów z osobami spoza listy. Efekt, jak kiedyś u Fidyka porażający, bo pokazuje poprawność emocjonalną w czystej postaci i to po obu stronach ? do bólu życzliwych i naturalnych Europejczyków i sformatowanych ideologicznie gospodarzy. Brazylijka reżyserka, Petra Costa w blisko dwugodzinnej epopei The Edge of Democracy postanowiła z kolei najrzetelniej i najbezstronniej jak tylko można pokazać drogę swego kraju od światowego beniaminka sprzed lat dwudziestu do ogarniętego chaosem kandydata może nawet na totalną wojnę domową. Zrobiła to w prosty sposób, łącząc wydarzenia polityczne z losami swej rodziny, która zawsze zaangażowana była po stronie kół demokratycznych. Teraz kiedy Brazylijczycy wybrali swego własnego Donalda Trumpa, autorka nie waha się włączyć do filmu kadry ze spotkania swej matki z obaloną prezydent Dilmą Rousseff i ich przejmującej rozmowy o straconych złudzeniach i upadłych marzeniach.

SIELSKO I DIABOLICZNIE

The Ridge nie konkuruje wprawdzie z poprzednikami metrażem (tylko 71 min.), ale urzeka niezwykłym pięknem zdjęć, rejestracją codziennego życia szwedzkiej wsi, tonącej w półmroku kończącego się lata. Jak podkreślał autor, John Skoog to szwedzkie lato jest prawdziwym bohaterem jego enigmatycznego filmu, gdzie każdy z pięknych i zmysłowych obrazów przepojony jest wewnętrznym życiem. Skoog rejestruje jak robotnicy z Polski przybywają promem do Szwecji, aby pracować w gospodarstwach. Obserwuje miejscowych, jak świętują żniwa aż do nocy, a młodzież powtarza odwieczne rytuały picia w lasach. Powstało wyjątkowe dzieło zrodzone w trójkącie pomiędzy sztuką wizualną, fikcją abstrakcyjną i materialnością dokumentalną z północnej Skanii, gdzie dorastał reżyser i artysta. Do swego długometrażowego debiutu zaangażował zarówno kilkoro zawodowych aktorów jaki i swych sąsiadów. W uzasadnieniu werdyktu jury przyznającemu The Ridge Grand Prix w sekcji DOX: Award, podkreśliło, że fi lm Skooga, może być postrzegany jako ambitny i niezwykle udany eksperyment w rzeźbieniu utworu audiowizualnego z naturalnych surowców, bez narażania na szwank jego społecznej i specyficznej integralności. Monrovia. Indiana The Ridge 26 FESTIWALE MAJ 2019 Warto dodać, że Skoog wcześniej pokazywał w Kopenhadze swe krótkie prace a pozytywne recenzje zachęciły go do dalszych prób. Może zatem uchodzić za wychowanka imprezy. Na koniec tego akapitu o fi lmie, wyróżnionym wprawdzie ale mimo braw nawet w społeczeństwie tak tolerancyjnym i otwartym jak duńskie, wzbudził pewne kontrowersje. Chodzi o Searching Eva, młodej niemieckiej reżyserki Pii Hallethal, która zgromadziła ekipę filmową, składająca się prawie wyłącznie z kobiet, i stworzyła fi lm na poziomie oczu swej bohaterki i jej rówieśników. To punkowy i performatywny dokument o współczesnej tożsamości w dobie internetu. I feministyczny palec środkowy na wszelkie oczekiwania, że tożsamość jest ustalona. ? tak rekomendowała Pia swój fi lm-manifest a widownia nieco zaskoczona rejestrowała kolejne etapy berlińskiego życia 25 letniej Evy. Poetki, modelki, bywa, że także prostytutki, a na co dzień feministki, osoby biseksualnej i narkomanki. Poświęciłem swoje życie na pokazaniu światu, że możesz być kimkolwiek chcesz być ? jak mówi o sobie. 25-letnia outsiderka fl irtuje zarówno z życiem, jak i ze śmiercią, dokumentując swoje niespokojne życie poprzez zdjęcia ? i przez kolejne tatuaże, które pokrywają coraz więcej powierzchni jej ciała.

MADE IN POLAND

Polacy na kopenhaskiej imprezie obecni byli niemal od początku, wielokrotnie zdobywali tu nagrody a zawsze i poza imprezowo odwiedzali gościnne progi starej kamienicy mieszącej Det Danske Filminstitut, instytucji ogromnie zasłużonej dla współpracy między naszymi kinematografiami. I ?naszych? nie zabrakło na tegorocznej edycji CPH: DOX. Pracujące w Wielkiej Brytanii Ola Jankowska i Natahalie Bianchieri pokazały I Was Here, figlarny fi lm ale też eksperyment społeczny o castingu do filmu, który okazuje się tym, który? oglądamy. Na castingu pojawiła się galeria postaci, które paradoksalnie mają nadzieję, że zostaną obsadzone w rolach samych sobie. Młody i stary, zabawny i gorzki, pewny siebie i zdenerwowany ? co chcą znaleźć, biorąc udział w filmie? Odpowiedź jest prosta ? prawdy o sobie. Patrzymy z drugiej strony kamery, gdy biorą udział w eksperymencie. Sprzeczność między autentycznością a wydajnością to nie tylko kwestia tożsamości. To także jeden z podstawowych konfliktów podczas realizacji filmów dokumentalnych, które Ola Jankowska i Nathalie Bianchieri zamieniają w przesłankę i metodę. W sekcji Sound&Vision znalazł się fi lm Michała Merczyńskiego Henryk Górecki: III Symfonia (Symfonia pieśni żałosnych). Piosenkarka Beth Gibbons z grupy Portishead nagrywa pierwszy od kilkunastu lat solowy album a towarzyszy jej orkiestra symfoniczna pod dyrekcją Krzysztofa Pendereckiego. Zmarły w 2010 Górecki, zapewne byłby ogromnie zaskoczony, że liderka Portishead, która ani nie mówi po polsku, ani nie potrafi czytać nut, wykonuje jego najsłynniejszą kompozycję. Ale efektem jest niezwykle dobrze wykonany koncert, który na szczęście został zarejestrowany na taśmie filmowej i ? co ciekawe ? pokazywany został na CPH: DOX w wieczór poprzedzający wydanie nowego albumu. Wśród projektów, które dopiero szukają producenta i dystrybutora znalazł się także polsko-duński Defending the Beast Łukasza Konopy i Emila Langbale. Świetnie pomyślany i skonstruowany pogram kopenhaskiego festiwalu ma tylko jeden mankament. Nadmiar atrakcji, filmów i projektów wartych obejrzenia, spotkań i imprez towarzyszących, na których warto być. Ale to niestety praktyka wielu międzynarodowych festiwali, vide nasz Kraków a teraz i warszawski Docs Against Gravity, który podczas tegorocznej edycji urósł o kolejne sekcje!

JANUSZ KOŁODZIEJ