NA KOGO KRZYCZY ARLETA Z.?

 

Rzadko pojawia się na ekranie, a jeśli już to bokiem na sekundę. Może nawet dobrze, bo jak ktoś ma taki głos to? wszystko możliwe! Ale głosu się nie wstydzi, wręcz przeciwnie, krzyczy jak głusi do telefonu komórkowego. Codziennie w ?Faktach? od kilkunastu miesięcy nie wiadomo po co i dlaczego, bo nie ma potrzeby, ale? Ale może dlatego, że nikt jej nie tamuje i hamuje, przypominając, że po to ma mikrofon, żeby się nie darła bo i bez tego będzie ją słychać w całej Polsce i okolicach.

Była nadzieja, że po ?nagłym i niespodziewanym? (cudzysłów uzasadniony, bo czarne chmury z drugiej strony oceanu zbierały się od dawna, z trudem tolerując niemal papieską nieomylność a na co dzień wrodzony brak poczucia humoru ?ponurego żniwiarza?) odejściu pozbawionej niezbędnego dystansu i elementarnej empatii dyrekcji, ta nowa/kolejna zechce obejrzeć i posłuchać, nadzorowane przez siebie programy informacyjne, na czele z tym o dziewiętnastej. Zobaczyła by i usłyszała, że jego załoga przedpołudnia spędza głównie na lekturze  portali i gazet, by wieczorem sprzedać ich newsy jako swoje, że  pracuje od lat wedle raz przyjętego schematu, w związku z czym każdy materiał wygląda tak samo, że w końcu ta sama wciąż od lat niezmienna ekipa reporterów wciąż nie nauczyła się poprawnie akcentować. A ostatnie minuty znowu jak rok, dwa i pięć lat temu zajmuje pewien humorysta ze śląsko- zagłębiowskim akcentem, któremu się wydaje, że najlepszy jest dowcip i pointa na poziomie gimbazy.

I może po obejrzeniu i wysłuchaniu, zadała by sobie, ta nowa/kolejna dyrekcja,  nurtujące od dawna widzów i słuchaczy pytanie: właściwie na kogo i po co tak krzyczy Arleta Z.?

WD-40