Tego by nie wymyślił nawet lekarz psychiatra w ramach terapii odwykowej dla pacjentów niemających śmiałości dla kobiet. Nie wymyśliłby nawet organizator kursu ratownictwa morskiego w czeskiej Pradze ani budowniczy naturalnej skoczni narciarskiej z Holandii. A wymyślił pewien prowadzący autorski program w sformatowanej do granic możliwości telewizji. Jego format polega na prostym pomyśle nieustannej walki przeciwieństw. Zaprasza od czasu do czasu do studia skrajnych antagonistów i pozwala naparzać się im do woli, daje głos tylko jednej opcji polityczno-światopoglądowej i wspólnie z nią wali w przeciwnika pol-świa jak w bęben. W chwilach doprowadzonego do szaleństwa samozadowolenia obwieszcza zaskoczonym widzom, że jest w stanie wyprowadzić na polskie ulice milion wściekłych na aktualną władzę Polaków! Ostatnio jednak przeszedł sam siebie, zapraszając do studia zapiekłych, wyłącznie męskich antyfeministów do rozmowy o roli kobiet we współczesnym świecie.
Goście nie zawiedli, takiego stosu bredni, przeinaczeń, bezmyślnych teorii i zwykłych głupot nie słyszano od czasu cyklicznych występów odważnego inaczej Antoniego M., obwieszczającego światu kolejne teorie na temat płaskości Ziemi. Gospodarz ani na moment nie wyszedł z roli wujka dobra rada, który nie wtrąca się, ani nie prostuje, nie grzmi z oburzenia, ani nie zabija zabawną puentą samca stawiającego sobie na oczach telewizyjnej publiczności pomnik wiekopomnej głupoty. Gospodarz, zadowolony bardzo z poziomu i temperatury studyjnego łomotu, skwitował całość błyskotliwym akapitem, że warto, trzeba i należy się różnić. I jeśli nawet komuś pomysł zaproszenia samych facetów do rozmowy o drugiej płci wydał się ryzykowany, to usłyszane argumenty, choć może ponad miarę odważne, warte są upowszechniania! Tego, by nie wymyślił?
WD 40