Już od ubiegłorocznych świat wiadomo było, że rok 2022 nie będzie normalny, choć przecież normalność znikła (bo była blisko) już sześć lat temu, jak do forsy i władzy (do kobiet na szczęście nie, a jeśli już to tylko do źle ubranych okularnic z dolnośląskich szkół i internatów) dorwała się DYBURA, ale…. Ale śnieg w Wigilię bywał przez dostatnią dekadę tylko w telewizorze u Kevina samego w domu. A tu nagle w Polsce czyli nigdzie, jak pisał klasyk, biało i biało.
I zaraz się okazało, że Prymus czyli ostatnia nadzieja białych na więcej niż poprawne dziennikarstwo, nie płacił przez kilka sezonów podatku i jeszcze jeździł bez prawa jazdy. Zaczął kręcić w temacie ale kiedy kowboje zobaczyli, że to woda na koncesyjny młyn, kazali mu uciec w chorobę. Żeby czymś zająć gawiedź ogłosili szybko, że na (nie)zasłużoną emeryturę odchodzi programowa alfa i omega ich polskiej perły w koronie, bo już ma swoje lata a ostatnio pasmo samych sucharów serialowo- formatowych, których nie sposób było ani żuć ani oglądać, wiec to dla stacji była bardziej Sodoma i Pomerania niż KWS (Kolejny Wielki Sukces) w wykonaniu małopolskiego, złotoustego prestidigitatorka.
Jeszcze nie ucichły szlochy po emerycie, kiedy boss bossów firmy na D. do której należą teraz zuchy z ulicy Wiertniczej ogłosił, że koniec z lokalnymi produkcjami więc niech Grecy, Polacy i inni Cyganie uczą się angielskiego, bo on ma w bibliotece kilkanaście tysięcy najlepszych na świecie seriali i innych filmów, więc nie będzie na darmo bulił za popisy Szyców i innych Ostaszewskich oraz Pazur też.
Zaraz potem okazało się, że inna megalo gwiazda nadwiślańskich mediów fundowała w swej redakcji tygodnika opinii (ze wskazaniem na tygodnika) obóz przetrwania, połączony z poprawczakiem dla krnąbrnej młodzieży i dziennikarskich blondynek płci obojga. Inni kowboje niż ci z firmy na D. wywalili ją natychmiast na zbitą twarz, tą megalo gwiazdę, bo na hasło mobbing aktualnie dostają szału, jak nie przymierzając kiedyś nasz Podkowiński.
Kiedy córy prawicowej rewolucji, siostry K. wyły z zachwytu, że u bezbożnych burżujów kłopot goni za kłopotem, ich ulubiony Kura przestał być prezesem państwowej szczujni telewizyjnej, chociaż wydawał się najlepszym z najlepszych spadkobierców propagandy rodem z niesławnego Radiokomitetu a na dodatek zrobił żonę jednej ze sióstr K. szefową kanału dla małolatów. A było to tak: o 8.33 Kura wsiadł do windy na dziewiątym piętrze Gargamela jako prezes TVP, a kiedy z osiemnaście sekund później wysiadł z niej na parterze, prezesem już nie był. Tak chwacko działa nowa kompania braci i sióstr (ale nie K.) ze skweru prymasa, a Kura zaczął straszyć, że zostanie ho, ho! Nie został bo pod koniec roku król państwowych bankomatów szurnął go za karę do Ameryki, pewnie na zmarnowanie. Tu ciekawostka: poprzednia kompania braci i sióstr w regulatorze nie spieszyła się wcale z koncesją dla jednego z dzieci żółto- niebieskich, uległa dopiero po pomruku niezadowolenia zza Atlantyku.
Są i dobre wiadomości. W pewnym wielkopolskim mieście tuż przez wakacjami 2023 oddane zostaną do ponownego użytku, po długim i kosztownym remoncie, trzy wielołóżkowe oddziały miejscowego szpitala dla niespokojnych, który zbudowano sto lat temu jako niezbędny dodatek do dużego więzienia. Jak twierdzą złośliwi gęgacze, oba zakłady mogą liczyć na komplety po najbliższych wyborach.
WD-40
