ANI ONA TORBICKA, ANI ON SOBOLEWSKI

Dawno, dawno temu, kiedy na Woronicza rządziła może nieruchawa i mało kreatywna ale jednak przewidywalna co do intencji i wyzbyta politycznych tęsknot, ekipa, do Cannes albo innej Wenecji, nie wspominając o Gdyni czy Krakowie wysyłano duet Grażyna Torbicka- Tadeusz Sobolewski. Dobra dziennikarka, lingwistka i prawdziwa miłośniczka kina oraz jeden z ostatnich krytyków filmowej ze starej szkoły, do której udało się kiedyś  dostać niewielu a ze współczesnych nikomu. Tworzyli tandem doskonały, bo Grażyna nie wyrywała się z infantylnymi komentarzami i chwalbą ze swej znajomości z liderami światowego kina, a Tadeusz tak umiejętnie dobierał zdania zwartych recenzji, że zawsze mieliśmy pewność, iż warto go posłuchać a omawiane filmy obejrzeć. A poza wszystkim nie starał się błyszczeć przy “blondynce”, a ta zajmować autokreacją.

Firma z warszawskiej alei Sikorskiego  na 74 edycję festiwalu w Cannes postanowiła wyekspediować swój zespół złożony z przerośniętej młodzieży, przeżywającej każdą minutę swej obecności na schodach i tarasach Pałacu Festiwalowego i okolicznych plażach,  zachwyconą samym faktem pobytu na Lazurowym Wybrzeżu w otoczeniu gwiazd i gwiazdeczek, choć jednych i drugich było w tym roku dużo mniej ze względu na pandemię. A kiedy słuchało się wyrecytowanych z offu a poprawnych do bólu pod każdym względem streszczeń konkursowych filmów oraz pytań obojga do pałacowo- plażowych gości, trudno było pozbyć się wrażenia, że za wzorzec wzięli styl rodem z koturnowego „Tele Echa”, którego prowadząca totalnie zawłaszczała wizję i fonię a nie młodszego od niego o trzy dekady cyklu „Kocham kino”, w którym zawsze najważniejsze były filmy i ich twórcy.

WD-40