KINOWIRUS, WYNIK DODATNI

Kiedy dużą część domowego życia zajmuje mi teraz oglądanie filmów czy słuchanie muzyki ? jestem w tej cudownej sytuacji, że moja praca całkowicie pokrywa się z moimi pasjami ? przypomina mi się sytuacja sprzed czterdziestu niemal laty. Wtedy także dotknął nas wirus, nieco innego typu, ale również dotkliwy. Nazywał się stan wojenny.

Wprowadziła go Rada Państwa, a ogłosił w Telewizji Polskiej generał Wojciech Jaruzelski w niedzielne przedpołudnie, 13 grudnia 1981 roku. ?Tego dnia nie było Teleranka, a do naszych mieszkań zapukała Załoga G.? ? jak wspominał po latach Bohdan Smoleń, jeden z filarów popularnego kabaretu Tey. Teleranek to był wtedy ogromnie popularny program dla dzieci i młodzieży w Telewizji Polskiej (innej wówczas nie było), a ?Załoga G.? ? bestsellerowy japoński serial anime, tak nazywano także funkcjonariuszy stanu wojennego. ?Trzynastego grudnia roku pamiętnego / wylęgła się WRON-a z jaja czerwonego? ? głosiła popularna piosenka (WRON ? Wojskowa Rada Ocalenia Narodowego).

Dekretem o stanie wojennym zamknięto także wszystkie kina. Przypomina się słynne zdjęcie Chrisa Niedenthala zrobione 14 grudnia 1981 roku przed nieczynnym warszawskim kinem Moskwa. A na nim wojskowy transporter opancerzony stojący przed kinem, w którym jeszcze przed trzema dniami wyświetlano ?Czas apokalipsy? Francisa Forda Coppoli, o czym informował jeszcze nie zdjęty ogromny billboard nad wejściem do budynku. Notabene ostatnim filmem, jaki obejrzałem przed wprowadzeniem stanu wojennego ? pracowałem wtedy w krakowskim Okręgowym Przedsiębiorstwie Rozpowszechniania Filmów ? była dystopia Piotra Szulkina ?Wojna światów ? następne stulecie?, która oczywiście na ekrany nie weszła (na premierę musiała poczekać ponad dwa lata), a jej treści urealniły się w pełni na naszych ulicach.

Tak więc w pierwszych miesiącach stanu wojennego kina stały pozamykane, a nam ? kinomanom ? pozostawał tylko propagandowy repertuar Telewizji Polskiej (choć zdarzały się w nim ?sabotażowe? posunięcia, jak choćby projekcja ?powstańczego? instruktażu, czyli ?Soli ziemi czarnej? Kazimierza Kutza, w pierwszych dniach stanu wojennego, kiedy to jej reżyser pozostawał jeszcze w ośrodku internowania).

Na wiosnę  WRON-a zezwoliła ? w ramach tzw. działań normalizacyjnych ? na sukcesywne uruchamianie kin. Pamiętam, że w Krakowie pierwsze ruszyło kino? Wolność. I pamiętam mojego uszczęśliwionego znajomego, którego ze skrajnej depresji wyciągnęło właśnie to kino. Totalnie wyposzczony kinoman pierwszego dnia obejrzał trzy razy pod rząd ?Calineczkę? (nic innego wtedy nie grano). Przez następne dni powtórzył kurację, aż do całkowitego wyleczenia.

To wszystko działo się dawno, dawno temu, w czasach przedkomputerowych, przedinternetowych, kiedy w telewizji emitowano tylko kilka godzin programu. Teraz każdy kinoman ? pomimo że kina znów zamknięte ? znajduje się w całkowicie odmiennej sytuacji. Śmiga internet i telewizje ? platformy streamingowe, vod, kanały telewizyjne prześcigają się w ofertach. Dni naszego domowego odosobnienia to w pewnym sensie czas nam dany, który możemy sobie szczelnie wypełnić ? mądrze i atrakcyjnie, wszak kino ? podobnie jak muzyka, książka, spektakl, w ogóle cała kultura ? ma również terapeutyczne działanie. Nie zmarnujmy tego tylko pozornie ?martwego? czasu!

Jerzy Armata