DUŻY ZGON CZYLI PPS

Przebieranki, podmianki, suchary czyli PPS ma się coraz lepiej w stacji, która kiedyś, kierowana przez zawodowców, kojarzona była z dobrym filmem i serialem. Ale szefem był pewien gentleman z cygarem, znający się na filmie i biznesie filmowym jak niewielu ludzi wtedy nad Wisłą.

Potem bywało różnie aż do pamiętnej wiosny sprzed pięciu lat, kiedy po zawirowaniach własnościowych, po masakrze wizerunkowej i utracie jednej piątej widowni, rządy ostatecznie przejęły dalekie rezerwy, często niechciani spadochroniarze ze stacji- matki i sporo przypadkowych ludzi, mających wcześniej kontakt z kinem wyłącznie jako widzowie. Pozbyto się zawodowców, mających za sobą lata praktyki i doświadczenia w ?robieniu telewizji?, zrezygnowano z marketingowców, doskonale wiedzących, że telewizyjny kontent trzeba i należy reklamować inaczej niż samochody, banki i kosmetyki. Wyborów pozycji kierowanych do realizacji zaczęli dokonywać ?producenci? albo przyuczeni do zawodu albo z minimalnym dorobkiem. Wszystko to musiało zaowocować narodzinami PPS-u i dopuszczeniem do emisji tak nieudanych a kosztownych w realizacji pozycji jak ?przygody dobrego szpiega/agenta? czy wężowaty niewypał na podstawie podobno rewelacyjnej powieści młodej gwiazdy polskiej literatury.

A teraz  mamy PPS w pełnym blasku, podpisany przez sławnego jubilata, któremu niestety od dwudziestu bez mała lat nie udaje się nawet zbliżyć do poziomu swych młodzieńczych dokonań.

WD-40