Eco, czyli echo

Dzieło otwarte Umberto Eco otworzyło nową epokę w refleksji nad fenomenem telewizji. Kilkanaście lat czekaliśmy na jego polskie wydanie (pierwodruk 1962, edycja polska 1973) ale było warto. Pamiętny zbiór rozpraw włoskiego uczonego przeorał świadomość tego, czym jest sztuka nowoczesna, a w niej sztuka telewizji?

Wraz z zamieszczonym jako jeden z kluczowych rozdziałów tej znakomitej książki studium Przypadek i intryga. Doświadczenia telewizji a estetyka dokonała się istotna reorientacja i przemieszczenie współczesnej świadomości. Po raz pierwszy ktoś z grona wybitnych uczonych światowej miary spojrzał na przekaz telewizyjny inaczej niż dotąd i opisał go w kategoriach dzieła sztuki! Z dzisiejszej perspektywy widać bardzo wyraźnie, że rok 1962 przyniósł przełom w światowym medioznawstwie.

W tamtym momencie miały miejsce dwa epokowe dla światowej humanistyki wydarzenia. Za Wielką Wodą Kanadyjczyk Marshall Herbert McLuhan wydał w akademickim wydawnictwie University of Toronto Press epokową rozprawę Galaktyka Gutenberga (The Gutenberg Galaxy), wywieszając klepsydrę dla kilkusetletniej ery dominacji druku w kulturze ludzkiej, a po tej stronie Atlantyku Umberto Eco w mediolańskiej oficynie Bompiani opublikował swoje Dzieło otwarte. Przełom intelektualny, jaki się wraz z tymi prekursorskimi rozważaniami dokonał, nie sprowadzał się tylko do tego, iż obaj autorzy potraktowali telewizję jako nowoczesne medium; w istocie przełom polegał na czym innym, na tym, że uznali oni jej pełnoprawność i równorzędność względem innych mediów. McLuhan z własnych doświadczeń telewidza czerpał pełnymi garściami materiał ilustracyjny.

Eco poszedł jeszcze dalej ? i opisał telewizję jako fenomen estetyczny, co w tamtych czasach musiało być dla czytelników jego książki bez mała szokujące. I było, skoro Dzieło otwarte wkrótce zostało oprotestowane przez reprezentantów ortodoksyjnego strukturalizmu, dla których osiowy dla książki Eco koncept ?nieokreśloności? (por. jej znamienny podtytuł Forma i nieokreśloność w poetykach współczesnych) stanowił istne horrendum ? niedopuszczalny występek metodologiczny. Można zajmować się freskami Michała Anioła, Rembrandtem, Szekspirem, Joyce?em, Beckettem, Viscontim i Fellinim. Ale jak można, będąc poważnym uczonym, zajmować się estetyką telewizji?! Trzeba przyznać, że jak przystało na heretyka, autor Przypadku i intrygi był skutków głoszonej przez siebie herezji w pełni świadom.

Odtąd telewizja miała się stać pełnoprawną dziedziną sztuki, kształtującą własne kanony estetyczne. Już w pierwszym zdaniu swego studium bowiem napisał: Od chwili powstania telewizji jej doświadczenia nasunęły szereg refleksji teoretycznych, co skłoniło nawet poniektórych do mówienia nieostrożnie o estetyce telewizji. (cytuję w przekładzie Aliny Kreisberg). Epokowy charakter rozprawy Umberta Eco wynika stąd, iż zachowała ona do dzisiaj podziwu godną nośność głównej myśli. Telewizja w oczach Eco nie jest ani radiem, ani kinem z dostawą do domu. Różniąc się zasadniczo od radia (?plemiennego bębna?, jak nazwał radio McLuhan) i kina, odkrywa i prezentuje na co dzień własne walory. Mimo upływu lat to jej zostało i dlatego ciągle ją oglądamy. Tyle Eco. W przypadku McLuhana osobista fascynacja tego uczonego telewizją, erą informacji i frapującą ideą ?globalnej wioski?, okazała się jeszcze większa. Gdy u schyłku jego życia pojawił się Internet, wybitny medioznawca, który proroczo przepowiedział jego nadejście, nieoczekiwanie odmówił zajmowania się nim, deklarując, iż nie widzi dla niego przyszłości. Dziś wiemy, że nie miał racji. Wielkość tej mylnej prognozy równa się potędze uczucia, jakie McLuhan żywił dla wielkiej miłości jego życia, czyli telewizji, z jej pięknem, aurą i niepowtarzalnymi walorami dramaturgii komunikatora transmitującego bieg zdarzeń na gorąco. Równie uwiedziony i urzeczony poetyką telewizji Eco dodał do tego coś jeszcze: estetyczną wartość zaskoczenia.

MAREK HENDRYKOWSKI