– Znany jest Pana lokalny patriotyzm i fakt, że zawsze na pierwszym miejscu stawia Pan nie metropolie, ale małe, urokliwe miasteczka i wioski. Stad oczywisty udział w cyklu „Widzimy się”, emitowanym w ramach Dzien Dobry TVN. W marcu wraz z Anną Kalczyńską odwiedzi Pan Kutno.
– Zawsze byłem fanem tego rodzaju wycieczek i spotkań. Już od dawna mówiłem o tym, że powinniśmy się wybierać z kamerą poza Warszawę, a nie tylko być tutaj w tej zamkniętej szklanej kuli czy też w tych miejscach, które są znane i oczywiste. Sam mam ogromny sentyment właśnie do takich małych miejscowości jak chociażby Sułoszowa, z której pochodzę. Ta niezwykła wioska jest jedną z najdłuższych w Polsce ulicówek. Rozciąga się na długości ok. 9 km. Takie właśnie miejscowości są warte pokazania, bo są tam ciekawi ludzie i mają ciekawe inicjatywy. Naprawdę można tam znaleźć perełki, o których na co dzień zapominamy. Natomiast jest to też szansa, żeby się ludziom pokazać, przybliżyć do nich, zrobić sobie z nimi kilka zdjęć i mają oni też szansę zobaczyć, jak wygląda nasz zespół, jak pracuje nasza redakcja.
– Cykl „Widzimy się” realizowany był już w Kościerzynie i w Andrychowie. Kolejnym przystankiem będzie właśnie Kutno a jeśli pozwolono by Panu ułożyć marszrutę, to które miejscowości to które znalazłyby się na tej liście?
– Uważam, że Polska jest bardzo piękna i ma wiele do zaoferowania. Gdybym miał teraz wymienić moje ulubione miejscowości, to bym powiedział Dębica, Krosno, Gorlice, Nowy Sącz – wow, jakie ja mam wspomnienia z Nowego Sącza, klub Absolwent, tak się to nazywało, dawne dzieje, lata 90. Dużo fajnych miejscowości jest też na Dolnym Śląsku, znakomita Bystrzyca prawie na końcu Polski – warto się tam znaleźć – albo samo Kłodzko też ze swoją historią i twierdzą, która góruje nad miastem. Jest tego dużo, bardzo dużo..
– A prywatnie co Pan wybiera?
– Mam upodobanie do polskiej przyrody i natury. W styczniu pojechaliśmy do Zakopanego na taki wydłużony weekend jeszcze przed feriami. Pretekstem był koncert Grzegorza Turnaua w Nosalowym Dworze, więc to było dla nas fajne duchowe przeżycie, i też skorzystaliśmy z możliwości narciarskich. Drogo, drogo jak nie wiem co, ale jednak czego się nie robi. Sytuacja finansowa zmieniła się drastycznie dla nas wszystkich, więc te wyjazdy, które kiedyś zdarzały się – Włochy, Austria – teraz są trudniejsze do przeprowadzenia. Ten kryzys nas dotyka, więc nie można sobie pozwolić na wiele.