… w którym gwiazda mediów, pozbywająca się, na własne życzenie, podstawowego atrybutu swej pracy czyli wiarygodności, wraca na telewizyjną antenę, choć ujawniony fakt sześcioletniego używania samochodu bez prawa jazdy, powinien wykluczyć ją tak naprawdę z zawodu na zawsze. Ale widać jej pracodawcy nie mieli wątpliwości co do tego, że ktoś z takim nazwiskiem może więcej niż inni i wystarczy, że przeprosi i na kilka dni zniknie z oczu, to naród mu daruje.
Może daruje, może nie ale na pewno szybko nie zapomni. Tak, jak nie zapomną wszyscy aktualni i przyszli rozmówcy Piotra K., szczególnie politycy, sami pozbawieni jakichkolwiek hamulców w zdobywaniu i sprawowaniu władzy, ale chętnie wytykający wszystko innym . A jeśli nawet zapomną to od czego mają doradców medialnych, tych wszystkich bezczelnych i cynicznych PR- owców, gotowych dla kasy sprzedać własną siostrę do burdelu a starą matkę wyrzucić z domu na mróz. Zawsze też mogą liczyć na pomocne pióro, kamerę i mikrofon prawicowych mediów, zatrudniających chętnie świętoszkowatych cwaniaków i pazernych moralistów uwikłanych w szemrane interesy ale na co dzień przyspawanych do kościelnych klęczników, którzy w normalnym kraju mogliby z mediami spotykać się wyłącznie na prasowych, radiowych czy telewizyjnych parkingach. W charakterze cieciów tychże.
Całe to towarzystwo zawyło z radości, odpuszczając sobie natychmiast wszystkie grzechy i grzeszki, świństwa małe i duże, kiedy okazało się, że pupil krajowych i zamorskich szefów wrednej stacji, ulubieniec lewaków zawsze przygotowany do pracy prymus i pogromca kardynalskich hierarchów, przez lata zachowywał się jak ich znajomy ksiądz, co to jedną ręką się żegnał a drugą wkładał ministrantowi do majtek. Sami swoi po prostu!
A kreślącym te słowa przyszło do głowy pytanie czy aby nie zwolnili się z myślenia podpisując razem z ponad dwoma milionami innych Polaków, apelu do prezydenta RP o zawetowanie ustawy zwanej w skrócie „lex TVN”?
WD-40