Wiosenne spotkanie branży telewizyjnej na 58 edycji targów MIPTV obyło się, jak wiele podobnych imprez, festiwali i konferencji w ostatnim czasie, w formule on line, a ponieważ miało już za sobą doświadczenia ubiegłorocznych wydań, przebiegało sprawnie i bez komplikacji.
EUROPA OGLĄDA NA POTĘGĘ
Trudno pokusić się o oryginalność w stwierdzeniu, że ogarnięty pandemią świat w 2020 roku spędzał czas w domu i przed ekranami telewizorów, monitorów, laptopów i smartfonów. Ale tak właśnie było, bo wobec zamkniętych stadionów, placów zabaw, kin i teatrów, po raz pierwszy w nowożytnych dziejach, migocący ekran stal się rzeczywistym centrum domowej rozrywki, a kontent płynący z kabla, satelity czy internetu musiał spełniać i spełniał rolę podstawowego nośnika wiedzy i informacji, szeroko rozumianej kultury i edukacji.
Z przedstawionych w Cannes danych zebranych w 91 krajach świata wynika, że średni dzienny czas korzystania z mediów elektronicznych wyniósł w 2020 2 godziny i 54 minuty. Tylko i aż 6 minut więcej niż w roku poprzednim. Jeśli nie zaskakują europejskie 3 godziny i 54 minuty (wzrost aż o 15 minut) to musi prawie szokować spadek oglądalności w USA o 8 minut do 3 godzin i 32 minut. Średnią światowa forsuje Afryka- 4 godziny i 5 minut dziennego oglądania, obniża zaś Azja dodająca od siebie tylko 2 godziny i 24 minuty. Nie podano tym razem danych dotyczących poszczególnych rynków europejskich ale wydaje się, ze Serbia zachowała pozycję lidera a Islandia zamyka stawkę (różnica ponad 2- godzinna).
Niebywały rozkwit przeżywają platformy streamingowe, ogólnodostępne i płatne wypożyczalnie telewizyjnej i filmowej oferty. Za oceanem ich klientela wzrosła o ponad 10 procent a np. w Norwegii aż o… 49 procent, dzięki debiutowi w tym kraju Netflixa. Niekwestionowanym przebojem prawie wszystkich (poza Francją) serwisów okazał się serial „Gambit królowej” wyprodukowany dla i dystrybuowany przez wspomnianego giganta. Seriale w ogóle zdominowały ofertę ale znowu w jednym wypadku pokonał je w Holandii lokalny format.
DOMINACJA SERIALI, ODWRÓT FORMATÓW
Virginia Mouseler, jak niezmiennie od lat, choć tym razem nie ze sceny wypełnionego po brzegi Grand Audytorium w Pałacu Festiwalowym ale z hangaru małego lotniska, gdzie parkuje jej ulubiony samolot, przedstawiła swe typy serialowe i formatowe.
O tych drugich mówi z odczuwalnym spadkiem entuzjazmu, bo doprawdy niesposób poczuć dreszcz przyszłej emocji mając do dyspozycji kolejne talent show, kolejne teleturnieje z coraz większymi stawkami a wcale przez to nie bardziej porywające. Jedyne innowacje zostały wymuszone pandemią i niemożnością realizacji programów w każdych warunkach. Zabrakło więc pomysłów na celebryckie wycieczki przetrwania czy rodzinne konkursy drużynowe. Pojawiło się za to kilka formatów propagujących zdrowy i ekologiczny styl życia oraz na razie w formie eksperymentu format, dla którego punktem wyjścia były socjalmedia i możliwości, jakie dają we wzajemnym poznawaniu się ludzi.
Osobną kategorię tworzą formaty o młodych, z udziałem młodych i przeznaczone dla młodych, choć już dorosłych widzów, w których dominują trzy hasła: zabawa, sex, dojrzewanie na smutno i na wesoło, na poważnie i z przymrużeniem oka. Wśród propozycji znany już polskim widzom niemiecki serial „My, dzieci z dworca ZOO”.
„LEONARDO” I INNI
Po raz kolejny Virginia Mouseler wybrała też i rekomendowała kilkanaście nowych seriali. A tu liczne opowieści sensacyjno- kryminalne, w których znane i z polskich produkcji porwania dzieci, handel narkotykami i policyjne śledztwa oraz walka z terrorystami lub a zagrożeniem z ich strony. Uwagę zwrócił rosyjski „Red Ripper”, 8- odcinkowy serial o polowaniu na „Rzeźnika z Rostowa”, najsłynniejszego radzieckiego seryjnego mordercy.
Producentem głównym serialu „Leonardo” była włoska RAI a swój wkład mieli także Francuzi i Niemcy. To zrealizowana z dużym rozmachem biografia genialnego artysty, wynalazcy i wizjonera. Także z Włoch pochodzi kostiumowy „Il Commissario Riccardi” rozgrywający się na przełomie lat 30 i 40.
W zestawie nie było oczywiście żadnej polskiej produkcji, co nie powinno dziwić, bo nad Wisłą dominuje tania, powielająca sprawdzone schematy i masowa produkcja, albo też, co także nie jest niczym nadzwyczajnym, po prostu może żadnego nie zgłoszono. A gdyby nawet to… To w grę może wchodzić tylko „Chyłka”, „Ludzie i bogowie” a przede wszystkim „Król”. Chyba, że ich producenci i nadawcy wybrali inne imprezy i trafią do programu Series Manii lub Canneseries?
Nie wiadomo czy to za sprawa pandemii czy ona tylko przyśpieszyła podjęcie decyzji ale fakt pozostaje faktem, że ikona piłki nożnej i przedsiębiorca David Beckham oraz supergwiazda muzyki Marc Anthony, pochwaliły się w Cannes planami związanymi ze swoimi studiami produkcyjnymi.
Lucy Smith, nowa dyrektor MIPTV, powiedziała: „Chociaż nie mogliśmy się teraz doczekać spotkania w sieci, to jesteśmy już bardzo podekscytowani możliwością powitania wszystkich z powrotem w Palais des Festivals w październiku na MIPCOM, MIPJunior i CANNESERIES, aby wspólnie świętować tydzień odrodzonej telewizji”.
Podzielamy ekscytację… (Janko)