… MAGDALENY BOCZARSKIEJ, aktorki

– W serialu „Żywioły Saszy- Ogień” gra pani rolę Saszy Załuskiej, profilerki kryminalnej, która po latach spędzonych w Anglii wraca do Polski i niemal natychmiast otrzymuje swoje pierwsze zadanie. Wyrusza do Łodzi, gdzie policja bezskutecznie poszukuje osoby odpowiedzialnej za serię podpaleń i wybuchów. Brzmi intrygująco!

– Moja nowa bohaterka to postać zupełnie inna od tych, które do tej pory grała – skomplikowana, wielowymiarowa i niejednoznaczna. Wejście w tę rolę było więc dla niej zupełnie nowym doznaniem. „Żywioły Saszy” zrealizowano na podstawie cyklu książek Katarzyny Bondy „Cztery żywioły” i ja gram profilerkę, Saszę Załuską, wybitną psycholog. To bardzo tajemnicza postać i wydaje mi się, że bardzo ciekawe i intrygujące jest to, że widz wraz z poznawaniem kryminalnych zagadek i ze śledzeniem procesu, jak Sasza je rozwikłuje, będzie też próbował rozwikłać zagadkę, kim ona tak naprawdę jest i jaka jest jej przeszłość.

– Chyba nie było łatwo wykreować taką postać, bo na drodze do rozwiązania sprawy stoi nie tylko brak jednoznacznych dowodów i tropów, ale też wątpliwości przełożonych i współpracowników co do umiejętności profilerki.

– Dawno żadna postać nie sprawiła mi takiej trudności. Sasza jest bardzo nieoczywista, bardzo skryta i dogryzienie się do niej było dla mnie rzeczywiście nie lada wyzwaniem. Plus oczywiście musiałam się przygotować do roli policjantki, miedzy innymi z zakresu strzelania. Generalnie to było zupełnie coś innego niż role, które grałam do tej pory, zazwyczaj dużo bardziej emocjonalne, przynajmniej na pierwszy rzut oka, i dla mnie z aktorskiego punktu widzenia dużo bardziej łatwiejsze do zdefiniowania.

– W tej chwili musi paść pytanie o sytuację na rynku filmowo- telewizyjnym. Pandemia utrudniła a momentami nawet uniemożliwiła pracę na planie!

–  Na początku pandemii, kiedy zdjęcia do różnych produkcji zostały przerwane i nikt nie wiedział, kiedy będzie możliwość ich kontynuowania, to pojawił się oczywiście pewien niepokój. Udało mi się jednak powstrzymać negatywne emocje i wykorzystać ten czas przestoju z pożytkiem dla siebie i rodziny. Wszystkich nas łączy to, że był to bardzo trudny czas, czas strachu, refleksji, bliskości i też pewnie małych wzruszeń. W ciągu ostatniego roku na pewno zwolniłam, ale też spędziłam sporo czasu ze swoją rodziną i też jak u wszystkich było go więcej niż normalnie. Ten czas dał mi refleksje, bliskość z rodziną, ale też szczęśliwie udało się pracować, co prawda nie w takim zakresie jak w poprzednich latach, ale ja należę do osób, które absolutnie narzekać nie mogą. Niedługo wchodzę na plan, ale na razie nie mogę nic powiedzieć. Jestem zobowiązana, nomen omen jak tytuł serial TVN-u, tajemnicą zawodową .