MAMY DLA WAS PAMIĘTNIK PIJACZKI

Już do śniadania lufa, przy każdym spotkaniu toast- na siedząco, na stająco, na leżąco. Spokojne picie w domu i żywiołowe w knajpie, w barze, na imprezie. Każda okazja dobra, żeby się napić, każda rozmowa z oczywistym kieliszkiem wina czy wódczaną literatką w dłoni, każdy romans czy znajomość to tylko pretekst do niekończącej się alkoholowej przygody. I tak przez kilkadziesiąt lat życia nad Wisłą, wojaży za ocean i po Europie…

Pamiętnik pijaczki, jakim stała się telewizyjna opowieść o Agnieszce Osieckiej to serial jak ze złego snu. Źle wymyślony bo głównie o nałogu bohaterki i prześladujących ją mężczyznach, napisany jak na przysłowiowym kolanie i zrealizowany jakby PRL wciąż trwał. Szybko i tanio bo nie ma forsy na pożądaną dokumentację, podstawową obróbkę komputerową, minimalną dbałość o szczegóły scenograficzne i kostiumowe, na większe sceny poza wnętrzami. Więc Kabaty udają Amerykę a Skierniewice Suwałki, a w kadrze pojawiają się dzisiejsze domofony i anteny satelitarne itd. itp.

Można pomyśleć, że odkopano na Woronicza w archiwum zapomnianą staroć i pokazano jako ciekawostkę po zdychającym ustroju i jego dogorywającej telewizji. I jako dowód, że mściwa władza u kresu swego istnienia postanowiła pogrążyć legendarną choć czasem niepokorną poetkę i autorkę setek przebojów, pokazując ją jako starzejącą się pijaczkę, zawsze fatalnie ubraną i wciąż zakochującą się bezkrytycznie i bezrefleksyjnie w każdym, trochę bardziej odstającym od normy, facecie.

A autor finałowego odcinka w podzięce za filmowy obraz Piwnicy pod Baranami nie może liczyć w Krakowie na dobre słowo nawet w dworcowej toalecie!

WD-40