Do ostatniej chwili organizatorzy tegorocznej edycji MFF cph: dox w Kopenhadze mieli nadzieję, że uda się go przeprowadzić w dotychczasowej formie i formule. Niestety inwazja koronawirusa i decyzje duńskiego rządu spowodowały, że ostatecznie zdecydowano się na cyfrową wersję festiwalu.
Wszystkie konkursowe i sporo pozycji z sekcji i pokazów dodatkowych, zostało umieszczonych na platformie online, do której dostęp mieli oczywiście jurorzy oraz pozostali niedoszli (blisko dwa tysiące z całego świata) goście festiwalu jak równie lokalna publiczność.
W tegorocznym konkursie głównym znalazło się 13 tytułów, m.in.: “No Kings” Emilii Mello (Brazylia), “Dick Johnson Is Dead” Kirsten Johnson (USA), “Oeconomia” Carmen Losmann (Niemcy) oraz “Bitter Love” Jerzego Śladkowskiego (Szwecja, Finlandia, Polska).
Nowe dzieło autora m.in. “Vodka Factory” i “Prawdziwego końca zimnej wojny” to ? jak można było przeczytać w katalogu festiwalowym – “słodko-gorzki, tragikomiczny film z rosyjskiego statku wycieczkowego, gdzie wszyscy szukają miłości – i na szczęście ją znajdują”. Po obejrzeniu trzeba dodać do tego świetną realizację i dbałość o warstwę wizualną. Widać tu czytelne ślady dobrych inspiracji mistrzów polskiego dokumentu: Karabasza, Ziarnika, Ślesickiego czy Łozińskiego i ich metodę pracy, stosunek do bohaterów i otaczającego ich tła. Śladkowski i autor znakomitych zdjęć, Wojciech Staroń, z dystansem ale niezwykle uważnie obserwują i słuchają swych filmowych podopiecznych, a to galeria świetnych typów- od pochłaniającego hektolitry alkoholu grubasa, który cudownie śpiewa z akompaniamentem gitary po korpulentną panią, pełniącą rolę turnusowej wróżki, nadzorczyni i wodzireja. Wszyscy oni mają właściwie jeden egzystencjalny problem sprowadzający się do prób odpowiedzi na pytanie: jak żyć? a przede wszystkim jak kochać? choć- co tu oczywiste- dusza, ta przysłowiowa, rosyjska dusza wciąż i stale boli! Recenzenci pisali m.in.: (?) polski reżyser nakręcił zabawny, czarujący i wnikliwy film, który z pewnością podbije jedno lub dwa serca .
Dalej nie było już tak ?szczipatielno?, bo dzisiejszy świat oferuje swym mieszkańcom bogaty i rozbudowany katalog nieszczęść i klęsk. Za rok, jak dożyjemy oglądać będziemy zapewne filmowy zapis odbywającego się teraz na naszych oczach koronawirusowego pandemonium.
Póki co mamy jak we francuskim filmie ?Mon amour? podróż młodego paryżanina na Syberię, by tam przetrawić w ekstremalnych warunkach śmierć przyjaciela i partnera. W pamięci, poza oszałamiającymi zdjęciami surowej scenerii i nielicznych tubylców, pozostaje scena, w której młody człowiek opowiada o swoim rozwoju osobistym od gwałtownego i samotnego wychowania, aż do zostania ojcem.
Albo duński ?Long Live Love? zapis zwycięskich zmagań z rakiem nastoletniej Rosemarie która pragnie teraz wrócić do typowego życia nastolatków, imprezować i całować się z chłopcami. Ale po chorobie córki matka jest wciąż sparaliżowana strachem przed jej utratą, a tym samym ciągłym przypomnieniem Rosemarie, że była chora.
Autorzy ?Oecenomii? (Niemcy) z wielką przenikliwością i świadomą surowością rozprawiają się z prostymi regułami, którymi rządzi kapitalizm teraźniejszości. To gra o sumie zerowej, która stawia nas i cały nasz świat w logice niekończącego się ciągłego podwyższania kapitału – bez względu na to, ile kosztuje. Gra, w którą gra się do wyczerpania i być może dobiega końca.
W koprodukcji norwesko- szwedzkiej powstał obraz ?Only the Devil Lives Without Hope?, dowodzący, że wciąż toczą się gdzieś w świecie wojny wyznaniowe. W Uzbekistanie rząd rozpoczął własną wojnę z terrorem. Wojna, która podobnie jak wiele innych, toczy się z powodów politycznych, które rzadko mają związek z rzeczywistością. W rezultacie tysiące muzułmanów zostaje uwięzionych za fałszywe oskarżenia o spiskowanie w celu popełnienia przestępstw terrorystycznych. Jednym z nich jest działacz na rzecz praw człowieka, brat Dilyi, Iskandar, który od 2002 r. Jest więziony w znanym więzieniu w Jaslyku na jałowej pustyni – nieludzkim miejscu, z którego nie ma żadnych zdjęć i informacji.
Wciąż wracają też demony przeszłości, bo ta wciąż ma do zaoferowania wiele tajemnic. Oto ?Winter Journey? (W. Brytania/Dania/USA) przypominający, że pod rządami Hitlera żydowscy artyści w Niemczech mieli możliwość kontynuowania swojej pracy poprzez zawarcie diabelskiego paktu z Goebbelsem i jego Żydowską Federacją Kultury. Tak było również w przypadku rodziców klasyka amerykańskiego radia, Martina Goldsmitha, który po wojnie przedostał się do Stanów Zjednoczonych. W filmie Andersa ?stergaarda, Goldsmith rekonstruuje rozmowy ze swoim ojcem, którego zagrał z przejmującą wrażliwością zmarły niedługo po zakończeniu zdjęć w Arizonie, legendarny szwajcarski aktor Bruno Ganz. Poruszający i nieznany rozdział historii nazistowskich Niemiec, opowiadany w porywającej formie.
I na koniec zdobywca nagrody głównej tegorocznego festiwalu, duńska produkcja ?Song of Represion? w reżyserii Marianne Hougen-Moraga i Estephana Wagnera.
U podnóża Andów w Chile znajduje się mała niemiecka kolonia – Villa Baviera. Idylliczna miejscowość turystyczna z ponurą przeszłością. Systematyczne znęcanie się nad dziećmi, eksperymenty medyczne, izby tortur i masowe groby są częścią jego historii. Dzisiaj swe racje prezentują ofiary i ci, którzy walczą o to, jak zostanie zapamiętana przeszłość.
Film bada różne strategie, które mieszkańcy stosują, aby poradzić sobie z trauma przeszłości. Spotykamy tych, którzy całkowicie zaprzeczają okropnościom i chcą tylko pamiętać jasne chwile, tych, którzy do dziś przechodzą ciężkie emocjonalne zmagania i wreszcie tych, którzy mniej lub bardziej udolnie lawirują emocjonalnie pomiędzy tymi skrajnościami. Ocena faktów może być tylko jedna ale autorski duet nie zmierza do prostych oskarżeń, bardziej interesuje go wpływ wydarzeń na psychikę jego świadków i uczestników.
JANUSZ KOŁODZIEJ