Szampany strzelały, confetti leciało z nieba a fajerwerki niczym podczas nalotu dywanowego na? (można wpisać nielubiane miejsce, miasto, wieś, bar) rozświetlały okolicę. TO (jak mówi ulica Totalnej Obsuwie) udało się nie spieprzyć dwóch kolejnych głosowań nad odrzuceniem państwowej darowizny na delegaturę ministerstwa krzywych kroków i obrazów z Woronicza. Cudem jakimś nieziemskim nikt nie zaspał, ani się nie spóźnił, ani nawet nie uznał, że nie ma co się rwać bo i tak po ptokach?
TO była tak zachwycona swym wyczynem, że w szale uniesienia zwołała konferencję prasową, by pochwalić się narodowi i światu, jak to powstrzymała nawałę miłośników ptactwa domowego i rozdawnictwa państwowego pieniądza. Zapomniała tylko w szale uniesienia dodać, że jej radosny okrzyk i nieprawdopodobny sukces miał taką rangę i skutek, jak apel kelnerów z Titanica widomego wieczora, by pozostać przy stołach, bo będzie podany deser.
Na Wiejskiej deser będzie podany po głosownia na posiedzeniu planarnym, gdzie TO może się stawić nawet w nadkomplecie a i tak przegra z tymi po prawej bo oni nigdy bez powodu nie zasypiajom, się nie spóźniajom, ani nie dywagujom? Bo dla nich rozkaz to rozkaz.
A można było sprawę załatwić raz na zawsze pewniej wiosny przed trzynastoma laty, zaraz po tym, jak ogłoszono najważniejszymi w TO ustami, że abonament radiowo- telewizyjny to przeżytek i obciach.
WD-40