Pasja i przeznaczenie

Telewizji poświęcił najlepsze lata swojego życia. Wiele lat… Stała się jego pasją i przeznaczeniem. Choć realizował także z zapałem filmy kinowe, a od wielu lat prowadzi zajęcia dydaktyczne z reżyserii na uniwersytecie w Los Angeles, to jednak był i pozostał człowiekiem telewizji. Od końca lat 50-tych przygotowywał dla niej wyróżniające się spektakle teatralne, potem filmy telewizyjne i w końcu seriale. Charakterystyczne, że Noce i dnie, uznawane dziś za nasz serial wszech czasów, są oceniane znacznie wyżej pod względem artystycznym niż Noce i dnie ? flm kinowy.

RODOWÓD

Jerzy Antczak powiedział kiedyś, po wielu zresztą sukcesach (i nagrodach): Każdy, kto pracuje dla telewizji prędzej czy później zdaje sobie sprawę, że na pewien czas musi od niej odejść, zająć się czymś innym ? normalnym filmem, teatrem. I odchodził, w końcu odszedł ostatecznie, ale ta dezercja okazała się artystycznie mało twórcza. Nazwisko Antczaka pojawiło się po raz pierwszy w 1957 roku w Telewizji Łódzkiej. Reżyserował pierwsze spektakle: Milczenie morza wg Vercorsa, Wielki testament Villona oraz jednoaktówkę Czechowa Przy trakcie. Nie zachował się po nich żaden ślad. Miał wówczas lat trzydzieści. Przed sobą ? nowe wyzwania związane z telewizyjnym teatrem, po którym wiele sobie obiecywał, raczej przeczuwając ogrom możliwości, niż powołując się na jakiekolwiek doświadczenia, bo takich nie było, za sobą bagaż pokoleniowych przeżyć. A więc konspiracyjne zadania AK-owskiego łącznika, lata nauki na tajnych kompletach, radość z odzyskanej wolności. W 1949 roku ukończył gimnazjum w Opolu i rozpoczął studia w Państwowej Wyższej Szkole Teatralnej i Filmowej w  Łodzi na wydziale aktorskim. Z miejsca nawiązał współpracę ze studenckim ruchem teatralnym, która zaowocowała kabaretem Czerwony Wąż. Po studiach przyszedł angaż do łódzkiego Teatru Powszechnego i pierwsze role. Podobno rolę Sempronia w Celestynie grał u boku Jadwigi Chojnackiej dwieście pięćdziesiąt cztery razy. Aktorem jednak nie został.

W ŁODZI

W Łodzi bujnie kwitło wówczas życie teatralne i Jerzy Antczak znalazł się na fali wznoszącej. Obejmuje dyrekcję teatru 7.15, a po roku przechodzi do znakomitego wówczas Teatru Nowego Kazimierza Dejmka, najpierw na etat aktora, potem reżysera. Od początku pociąga go reżyseria, widzi w niej szansę samorealizacji. W 1956 roku powstaje w  Łodzi ośrodek telewizyjny, którego naturalnym zapleczem jest baza kulturalna miasta: szkoła filmowa, dwie wytwórnie – filmów fabularnych i oświatowych, teatry z zespołami świetnych aktorów, dobre pióra publicystyczne i reporterskie. Antczak wychodzi z inicjatywą telewizyjnego Teatru Popularnego o precyzyjnie sformułowanym programie. Chodziło o udostępnienie widzom wartościowej literatury w najlepszym wykonaniu, o teatr oparty o repertuar sprawdzony we wcześniejszym rozpowszechnianiu czy lekturze, a więc o swego rodzaju pracę u podstaw. Teatr telewizyjny łódzkiego ośrodka wpisywał się w ówczesną dyskusję o modelu sceny telewizyjnej. Jaka ma być? Elitarna i wyrafinowana czy masowa, powszechna? Dla wybranych czy dla każdego? Na szczęście,  w telewizji znalazło się miejsce dla praktykowania obydwu koncepcji. I to przez wiele lat. Teatrowi Popularnemu nikt zasług nie odbierze. Repertuar ? może i eklektyczny, w znacznym stopniu oparty na klasyce ? był poparty wzorową realizacją niewolną od poszukiwania efektów formalnych, stałego penetrowania specyfiki telewizyjnego przekazu. Wtedy po raz pierwszy pojawiły się na małym ekranie widowiska rozgrywane na zbliżeniach twarzy wykonawców, na monologach, próby realizowania spektakli metodą długich ujęć kamerowych czy wzbogacania ich o dokrętki filmowe dynamizujące akcję (np. Wierna rzeka wg Żeromskiego czy Ścieżki chwały wg Cobba).

TEATR FAKTU

To właśnie w okresie łódzkim uformowały się poglądy reżysera na społeczne cele i zadania sztuki, którym pozostał wierny jako kierownik artystyczny Teatru Popularnego, a potem w latach 1963 ? 1976 (z przerwą na realizację Nocy i dni) jako naczelny reżyser Teatru Telewizji, twórca wielu niezapomnianych widowisk. Był więc Kordian odchodzący od werystycznego stylu inscenizacji w kierunku ekspresjonizmu, była subtelnie realistyczna Szklana menażeria wg Williamsa, Mistrz Zdzisława Skowrońskiego ze wspaniałą rolą Janusza Warneckiego, był bogato reprezentowany Czechow, do którego często wracał (Opowiadania, Trzy siostry, Wujaszek Wania). Był też Epilog norymberski zrealizowany przez Antczaka na podstawie własnego scenariusza w oparciu o stenogramy procesu oraz literaturę faktu. Spektakl rzucił światło na nowe możliwości telewizyjnego teatru oraz filmu telewizyjnego (zarówno Mistrz, jak i Epilog norymberski zostały sfilmowane, a metoda zastosowana w Epilogu… zasługuje na osobne omówienie). Okazało się, że literatura faktu, rzeczy tak ulotne i pozornie niedramatyczne, jak reportaż, stenogram, nawet notatka w gazecie mogą stać się tworzywem wartościowego widowiska.

…I FILM TELEWIZYJNY

Jerzy Antczak cenił sobie nowe doświadczenia, a nowy był wówczas fi lm realizowany dla telewizji na taśmie filmowej. Filmy te ? przygotowywane szybko, tanio i skromnymi środkami ? bywały też niekiedy wprowadzane na ekrany kinowe. Co skłaniało uznanego reżysera widowisk teatralnych do wejścia w rejony sztuki dlań nowej, gdzie i konkurencja silniejsza, i widownia bardziej kapryśna, i w ogóle trudniej o sukces? Może deklarowane w wywiadzie zmęczenie telewizją? Może… W 1966 roku zrealizował dla telewizji Wystrzał według opowiadania Puszkina, który nazwano westernem w rosyjskim salonie. Film nie olśniewał ani rozmachem, ani wystrojem czy bogactwem oprawy, ale ujmował skromnością i prostotą, nastrojem, wiernością autorowi, eksponowaniem świetnego aktorstwa Ignacego Gogolewskiego. Wystrzałem zachwycił się Jan Brzechwa, pisząc o elegancji, smaku i pięknie w każdym szczególe. Po Wystrzale Antczak przeniósł na ekran filmowy Mistrza (prestiżowa Prix Italia) oraz powieść Kraszewskiego Hrabina Cosel. Trzyczęściowy miniserial (trafił także do kin) wpisywał się w modny wówczas gatunek widowiska ?płaszcza i szpady?, ale reżyser miał wyraźnie ambicje większe niż rozrywkowe. Na kanwie losów Anny hr. Cosel, rzekomo takiej innej od wszystkich kochanek króla Augusta oraz intryg dworu drezdeńskiego, pragnął dać coś w rodzaju politycznego moralitetu. Chyba nie do końca się udało.

W 1971 roku zekranizował Epilog norymberski i rozpoczął przygotowania do Nocy i dni. Powieść Marii Dąbrowskiej już wówczas uchodząca za literaturę z lamusa, rozlewna i niedramatyczna, dała Antczakowi szansę stworzenia dzieła życia. Bo tak trzeba nazwać 12-odcinkowy serial z 1977 roku (film kinowy miał premierę dwa lata wcześniej), ogarniający na przykładzie jednej rodziny losy polskie od powstania 1863 do wojny 1914. Powstała wielka panorama społeczno-historyczna, ale i panorama ludzkich losów w całym ich bogactwie przeżyć, emocji, uczuciowych rozterek… I w jakże świetnym wykonaniu kilkudziesięciu wybitnych aktorów. Reżyserowi udało się znaleźć klucz do Nocy i dni i tym kluczem dzieło dziś już zapomniane otworzyć. W 1980 Jerzy Antczak z  żoną Jadwigą Barańską wyjechali na stałe do USA, gdzie mieszkają do dziś. W czasie przyjazdów do Polski zrealizował dwa kinowe melodramaty: Damę Kameliową oraz Chopin. Pragnienie miłości. Oba bez większego znaczenia dla jego reżyserskiego dorobku. Nic już nie zmieni faktu, że był i pozostał człowiekiem telewizji.

BARBARA KAŹMIERCZAK