63. FESTIVAL DE TELEVISION, Monte Carlo: Nie widać końca telewizyjnego świata…

… a wieszczyli go kolejni prorocy, zajmujący się przepowiadaniem przyszłości elektronicznych mediów. Najpierw zagrożeniem miały być kasety video, potem kino w domu czyli projektory i rzutniki, pod koniec wieku płyty DVD i blue- ray a w końcu internet, który lawinowo zajmował kolejne pola, także te dotąd zarezerwowane dla linearnej telewizji. Pojawienie się streamingu i wielkich, rosnących w globalną siłę platform, miało oczywiście wpływ na codzienna oglądalność telewizyjnych ramówek na całym świecie ale po okresie pierwszego zachwytu, wcale niemała część widowni powróciła do swych ulubionych kanałów i stacji. I swoich ulubionych seriali, bo te od kilkunastu lat są dominującą częścią telewizyjnego świata, którego końca nie widać.

SCHEMATY I WYJĄTKI

Organizatorzy i kreatorzy programowi odbywający się w Monte Carlo Festiwalu Telewizyjnego starają się uważnie śledzić sytuację na medialnym niebie, wyłapywać nowe trendy, rejestrować zmiany w konstruowaniu fabuł czy sposobów realizacji ale też szczególnie rejestrować zmieniające się dynamicznie oczekiwania i potrzeby widzów.

Widać to było doskonale podczas tegorocznej 63. już edycji monakijskiej imprezy, zarówno w części konkursowej o Złotą Nimfę jak i w obszernych i wielowątkowych blokach dyskusyjnych, o których napiszemy w osobnej relacji. Zespół selekcyjny (25 członków z kilkunastu krajów całego świata) nie miał zapewne łatwego zadania bo produkcja serialowa na całym świecie to ponad sześć tysięcy pozycji rocznie (najwięcej realizuje się serii na Wyspach Brytyjskich i w USA, wcale niemało we Francji, Izraelu czy Japonii, a nad Wisłą około pięćdziesięciu!) ale nawet jeśli tylko kilka procent z nich zgłoszono, to wybór 9 konkursowych nie był łatwy.

Postawiono na różnorodność tematyczną i gatunkową, słusznie zakładając, że nawet w takim, ograniczonym zestawie warto pomieścić zarówno schematy, jak i wyjątki. Z pewnością do propozycji, które opierały się na sprawdzonych pomysłach i znanych rozwiązaniach należał niemiecki serial „Der Heinweg”, którego autorzy postanowili jednak „uatrakcyjnić” fabułę o dodatkowe watki i postacie. Nie wyszło to z korzyścią dla całości, bo historia seryjnego, patologicznego mordercy, którego tropem podąża współpracujący z policją psycholog, toczy się w mocno chaotycznym otoczeniu. Inna z konkursowych produkcji, francuska „Alone  at Sea”  ma z kolei konwencję paradokumentalną, jest zapisem pamiętnego, samotnego rejsu dookoła świata. Ale ponieważ znamy rezultat finałowy, obserwujemy zmagania słynnego żeglarza właściwie bez emocji. Podczas projekcji, pamięć natychmiast przypomina polska fabułę „Broad Peak”, której producenci i autorzy popełnili podobny błąd, pozbawiając akcję oczekiwanego napięcia a widzów oczekiwanych przeżyć, choć całość rozgrywała się w najwyższych górach świata.

O ŻYCIU SŁODKO- GORZKO

Na szczęście prawie cała reszta konkursowego zestawu jeśli zaskakiwała to pozytywnie na czele z wyróżnionym Złotą Nimfą dla najlepszego serialu, brytyjskim thrillerem “The Gathering”, którego odtwórcy głównych ról, Eva Morgan i Warren Brown odebrali również nagrody dla najlepszej aktorki i aktora. Oto współczesny Liverpool, jego nie budzące radości dość ponure i zaniedbane przedmieścia, gdzie nieustanna wojnę o wszystko toczy młodzież zamieszkała tereny przedzielone torem kolejowym. Prowadzący go nasyp dzieli ten świat na przeszły i przyszły ale choć brzmi to poważnie, autorka, Helen Walsh opowiada historię rywalizacji dwóch nastoletnich sportowców z niezbędnym dystansem i humorem. Zapewne posiłkując się własnymi przeżyciami, bo nie ukrywała, że Liverpool to jej rodzinne miasto.

„Night Therapy” Gavriela Bibliowicza to izraelski dramat psychologiczny, który zaskakująco udanie łączy wątek dramatu głównego bohatera, wziętego psychologa, który zmaga się z traumą po samobójczej śmierci żony i koniecznością samotnej opieki nad dwójką dzieci z oczywistymi w tej części świata żydowsko- arabskimi uwarunkowaniami. Pomysł, by uruchomić nocną poradnię dla zmagających się z sobą i życiem obywateli obojga płci, okaże się dobrym rozwiązaniem Występującą w zagranej błyskotliwie, epizodycznej roli Shira Haas, odebrała w Monako zasłużoną nagrodę specjalną jury.

Carrie Preston, tytułowa „Elsbeth” (znana już polskim widzom) brawurowo spełnia się w roli przysalanej na staż do Nowego Jorku prawniczki, która rzadko zamyka buzie, jeszcze rzadziej nie zauważa drobiazgów i nigdy nie odpuszcza w dążeniu do prawdy. A do tego pstrokato się ubiera, sprytnie udaje nie do końca rozgarniętą, ale mocno zwariowaną singielkę na gościnnych występach, czym usypia czujność przestępców. Nowy porucznik Colombo? Trudno zawyrokować ale jak to odmiana po zmagających się z nałogami ponurych albo cynicznych detektywach, dominujących w setkach sensacyjno- policyjnych seriach. I jeszcze zdobywca Złotej Nimfy za najlepszy film, szwedzki serial „Little Did I Know”, który opowiada o dobiegającej do pięćdziesiątaki Petrze, zmuszonej po zaskakującej prośbie męża o rozwód, do  przewartościowania swego życia. Jej imienniczka tymczasem wyrusza w świat nowej, tak zawsze oczekiwanej miłości.

Jak to zwykle w festiwalowym życiu bywa, publiczność miała swego faworyta i dość zaskakująco wybrała do tej roli niemiecki serial „Helgoland 513”, którego akcja rozgrywa się w nieokreślonej przyszłości. Grupa ocalałych z wodnej apokalipsy, kryje się na niewielkiej wyspie, jedynej z dużego niemieckiego archipelagu, który został niemal całkowicie zalany. Być może odpowiedzią na wybór festiwalowej publiczności jest informacja, że „Helgoland 513” jest aktualnie wyświetlany na jednym z francuskich kanałów, dostępnych także w Księstwie Monako.

Na koniec wspomnienie o nowozelandzkiej komedii “Madam” z Rachel Griffiths w roli głównej, która to seria miała potencjał na przebój sezonu, ale… Ale efekt popsuły błędy w reszcie obsady, bo sugerowały, że to wszystko tylko taka umowna gra i że w zamtuzie może pracować każda kobieta. A punkt wyjścia był rewelacyjny- oto zdradzona żona postanawia w ramach zemsty kupić podmiejski motel i urządzić w nim i prowadzić dom publiczny. Jedna z gwiazd nowego burdelu ma zostać partnerka byłego już męża. Pomysłowa Madam dowcipnie uzasadnia swą decyzję, nadzwyczaj przekonywująco buduje teorię o nowej roli płatnego seksu w życiu społecznym, o gospodarce nie wspominając. Kiedy jednak przychodzi do prezentacji personelu to… ośmiu i pół na dziewięciu widzów może zmienić kanał.

Po raz kolejny w programie festiwalu w Monte Carlo nie znalazł się żaden projekt z Polski. Może nie znalazł uznania najpierw nominatów (ze Wschodniej części Europy tylko jedno nazwisko) a potem dyrekcji programowej? A może po prostu, jak po wielokroć w przeszłości i nie tylko na tej imprezie, nieobecność wynika z faktu braku zainteresowania ze strony polskich stacji i naszych nadawców?! Co zaś mogłoby się spodobać w Monako? Pewnie „Skazana”, bo jest więcej niż sprawnie zrealizowana i dobrze zagrana. Może „Chwila ciszy” bo zaskakuje i fabułą i podejściem do trudnego tematu? Może rewelacyjna „Emigracja XL”, pokazująca Polaków na obczyźnie z pozytywnym dystansem? Może…

JANUSZ KOŁODZIEJ