
65 lat to piękny wiek i duże osiągnięcie, bywa że wieńczone mniej lub bardziej hojną emeryturą ale w przypadku imprezy takiej, jak festiwal filmowy to ledwie zakończenie okresu dojrzewania i piękne otwarcie zapowiadające spokojną i szczęśliwą „starość”.
Od ćwierćwiecza pod nazwą Krakowski Festiwal Filmowy a kiedyś, w prologu w 1961 roku Ogólnopolski Festiwal Filmów Krótkometrażowych, a trzy lata później także Międzynarodowy Festiwal Filmów Krótkometrażowych, ma swe ważne miejsce na festiwalowej mapie europejskich imprez filmowych pokazujących najlepsze dokumenty, animacje, krótkie fabuły i filmy muzyczne. Nie da się ukryć, że w przeszłości jego ranga była wyższa, nie tylko ze względu na rok powstania i wysoki poziom ówczesnych polskich form krótkometrażowych, ale także mniejszą konkurencję. Ale ta rosła w siłę, pojawiały się nowe imprezy, niektóre jak ta w Clermont- Ferrand od początku niemal kopiująca profil programowy i dyskusyjna obudowę KFF, inne od początku miały nieporównywalnie wyższe niż w Krakowie budżety ze strony lokalnych samorządów i telewizyjnych gigantów. Kiedyś wymieniany w europejskiej czołówce obok Oberhausen, Cork, Tampere, Bilbao i Mannheim, dzisiaj musi ustąpić miejsca imprezom w Amsterdamie, Sundence, Clermont- Ferrand czy Nyon bo ma do dyspozycji nieporównywalnie mniejsze środki finansowe i lokalowe. Ale może konkurować poziomem i ten od lat niezmiennie trzyma, co potwierdzają kolejni goście, autorzy, producenci i dystrybutorzy oraz stali obserwatorzy.
Przez 25 lat funkcję dyrektora sprawował Krzysztof Gierat. Piszemy w czasie przeszłym, bo 65. edycja była równocześnie jego ostatnią na tym stanowisku. Było to dla festiwalu dobre ćwierćwiecze (nowości to m.in. część industry i konkurs dokumentów muzycznych) choć nie wolne od zawirowań finansowych i organizacyjnych nie wspominając o personalnych, z których stolica Małopolski słynie. Najważniejsze, że udało się utrzymać równy, wysoki poziom kwalifikacji i samych konkursów. Festiwalowe wróble ćwierkały, że objęcie zwolnionego przez Gierata miejsce proponowano cenionej w branży filmowej krakowskiej krytyczce filmowej. Zobaczymy niebawem z jakim skutkiem!
DZIŚ TO WCZORAJ, TYLE, ŻE DZIŚ
Ale, co brzmi zaskakująco, ale tylko przez moment, wciąż i stale twórcy filmowi, pracujący w dokumencie, odwołują się do historii. Tej sprzed dekad i wieku i tej sprzed miesięcy. Nagrodzone po wielokroć (patrz nagrody KFF na stronie obok) w Krakowie „Dziecko z pyłu” Weroniki Mliczewskiej to powrót do wydarzeń sprzed pięćdziesięciu lat i losów dziecka, dzisiaj dorosłego mężczyzny, urodzonego z matki Wietnamki i amerykańskiego żołnierza stacjonującego w Wietnamie podczas wojny. Teraz Sang może wreszcie poznać osobiście swego ojca, pojechać do niego do Stanów ale, co oczywiste, konfrontacja oczekiwań z realiami, musi rodzić wiele stresogennych sytuacji.
Albo pokazywane w Panoramie Polskiego Dokumentu „Pociągi” Macieja Drygasa, mające na koncie m.in. główną nagrodę na najważniejszym przeglądzie światowego dokumentu czyli festiwalu IDFA w Amsterdamie. To znakomicie zrealizowana (montaż, muzyka) metafora ludzkiego losu, której przewodnim motywem są archiwalne kadry z dominującym udziałem tytułowych pojazdów szynowych.
Archiwalia to podstawowy składnik kolejnych polskich tytułów, a „Wielki szef” Tomasza Wolskiego i „Żeby tylko nas nie znaleźli” Mai Górczak to niezwykłe portrety niezwykłych ludzi, których pechem było ponadnormatywne uwikłanie w historię.
A jeszcze bliżej i wprost francusko- polski dokument Joanny Grudzińskiej „Polska kontra historia”, odwołujący się po raz kolejny do okupacyjnego pogromu żydowskiego w Jedwabnem i skutków jego ujawnienia w pamiętnych „Sąsiadach” Jana Tomasza Grossa. Polska w walce z własną historia nie wychodzi zwycięsko ale każdy kraj, może poza USA obecnego prezydenta, ma coś za historycznymi uszami, więc można smutno i wcale nie tłumacząco powiedzieć, że nie wystajemy z szeregu.
A zaraz potem skok na przedmieścia ogarniętej wojną Odessy i do irlandzko- ukraińskiego „Sanatorium” Gar O`Rourke, filmowej wizycie w wielkim kompleksie uzdrowiskowym, słynnym Kujalniku, gdzie odgłosy bombardowań dochodzą z rzadka a alarmy bombowe są ogłaszane niezbyt często. Zaskakujące spojrzenie na wojnę z pespektywy zatroskanych o frekwencje pracowników sanatorium i zajętych swoimi chorobami kuracjuszy ale też dowód na to, jak niezłomna jest wola życia.
TEN ZWARIOWANY ŚWIAT
Pamięć historyczna może ułatwić zrozumienie tego, co teraz dzieje się wokół nas ale czasem nie wystarcza, by ocenić mający wieloletnią „tradycję” poziom chciwości i bezwzględności w działaniu światowych koncernów. A one potrzebują do swej produkcji choćby srebra, którego jednym z głównych dostarczycieli są kolumbijskie kopalnie. Zrealizowanego tam „Silvera” polsko- norweską produkcję Natalii Koniarz (sześć nagród w Krakowie w tym najważniejsza- publiczności !!!) ogląda się z rosnącym przerażeniem i ściśniętym gardłem, co jest zasługą także starannej reżyserii i dyskretnych zdjęć Stanisława Cuskego.
Bohaterka irańskiej „Babci i ryb” jest już ostatnia i jedyną mieszkanką obszaru nad dawnym jeziorem, który stal się pustynia po wybudowaniu tam przez afgańskiego sąsiada. Staruszka powtarza codzienne rytuały i czeka na powrót wody i życia.
W tym zwariowanym świecie niełatwo się żyje co sprawie, że nawet proste międzyludzkie czy dokładniej wewnątrzrodzinne, mają niezwykły ładunek komplikacji. Jak w węgierskim dokumencie Jakoba Ladanyi Jansco „Żywe kamienie”, którego młoda bohaterka, próbuje podczas wyczerpującej kuracji psychologicznej, opisać swe traumatyczne doświadczenia.
Jak w polskim filmie Małgorzaty Goździk „Zatańcz ze mną tato”, który jest krótkim ale przejmującym zapisem niemożności porozumienia się w najprostszych sprawach. Świat rodziców i świat dzieci dzieli prawie wszystko, może połączy … kurs tańca?
Rumuński „Tata” Liny Vdovii i Radu Ciorniciuca przynosi nadzieję, ze porozumienie jest realne i możliwe, choć poprzedza go zła pamięć.
Wyspą nadziei, że nie wszystko stracone a miłość, także zawodowa, wymaga ofiar, okazała się „Pasja według Agnieszki” Wojciecha Starona- dokumentalny zapis ostatnich miesięcy współpracy wybitnej montażystki, Agnieszki Bojanowskiej i reżysera, Bogdana Dziworskiego.
KUPIĆ I SPRZEDAĆ, POKAZAĆ I OCENIĆ CZYLI KFF INDUSTRY PO RAZ 20.
Za organizatorami podajemy podsumowanie części pozakonkursowej festiwalu.
Tegoroczna, jubileuszowa, dwudziesta edycja obfitowała w bogaty i różnorodny program i cieszyła się ogromnym zainteresowaniem uczestników, czego dowodem jest rekordowa frekwencja. Jak co roku głównymi wydarzeniami były pitchingi projektów filmów animowanych i dokumentalnych w ramach Animated in Poland oraz Doc Lab Poland. Oprócz prezentacji twórcy mieli możliwość spotkać się m.in. z ekspertami, programerami festiwali, agentami sprzedaży, funduszami oraz doświadczonymi producentami, by porozmawiać o możliwościach współpracy. Program dopełniły warsztaty, panele dyskusyjne oraz lekcje mistrzowskie z wybitnymi twórcami kina, a także spotkania koprodukcyjne w ramach CEDOC Market i V4 Co Pro Meetings oraz Doc in Common – Meet the Scots. Po każdym dniu wypełnionym wydarzeniami, uczestnicy mogli już swobodnie porozmawiać na spotkaniach networkingowych podczas codziennych Meet the Industry Guest oraz w Klubie Festiwalowym.
Jako organizatorzy staramy się zawsze, by KFF Industry było idealnym miejscem do rozwoju współpracy pomiędzy twórcami i ekspertami z całego świata. Mamy nadzieję, że wszystkie wydarzenia, w których brali Państwo udział, były pozytywnym doświadczeniem oraz że udało się Wam nawiązać nowe znajomości branżowe i efektywnie wykorzystać te kilka dni spędzone w Krakowie. Jesteśmy otwarci na wszelkie uwagi i sugestie – jeśli chcecie się nimi z nami podzielić, zachęcamy do kontaktu. Państwa opinia jest dla nas naprawdę ważna i pomaga nam w organizacji kolejnych edycji!
Janusz Kołodziej