FESTIVAL BUSINESS CONTENT, Monte Carlo: Postępująca platformizacja czyli telewizja po nowemu?

Pytanie dotyczące przyszłości telewizji powtarzane było właściwie od momentu, kiedy stała się medium ogólnodostępnym a potem wręcz publicznym. Miała przede wszystkim informować, bawić i edukować ale szybko okazało się, że może, ba nawet musi, często niezależnie od siebie i woli swych właścicieli, pełnić inne funkcje i role, nie zawsze zgodne z założeniami programowymi i adresatami. Z biegiem lat przekaz telewizyjny stal się punktem odniesienia do życia publicznego i prywatnego, dzięki telewizji kolejne pokolenia stały się masowymi świadkami lub obserwatorami wielu najważniejszych wydarzeń, które zmieniały losy świata i milionów ludzi. Poza oczywistymi korzyściami pojawiały się coraz poważniejsze wątpliwości.

A zatem powtórzymy: na ile to co oglądamy na telewizyjnych ekranach jest odbiciem realnego świata we wszystkich jego aspektach a na ile kreacją, tworzoną przez coraz lepiej wyposażonych teleologicznie, teraz nawet wspomaganych AI specjalistów od masowej manipulacji czy dekomunikacji?

Organizatorzy odpowiedzialni za część biznesową 63. edycji Festiwalu Telewizyjnego w Monte Carlo zapewne też je sobie stawiali, bo starali się tak skompletować tematy i odpowiednich dla nich rozmówców, żeby możliwie, bardziej w zgodzie z praktyką a nie z teorią, spróbować dać na nie odpowiedzi, wynikające z realnej oceny sytuacji w mediach elektronicznych AD 2024.

BLISKO, CORAZ BLIŻEJ

O tym, że kształtowanie obrazu współczesnego świata, zawsze było i nadal jest jedna z generalnych praprzyczyn istnienia telewizji i choć brzmi to zaskakująco, pracują na ta role niemal wszystkie jego gatunki, nawet te endemiczne jak seriale nie wspominając o dokumencie, publicystyce czy pozycjach biograficznych. Mówili o tym zajmująco uczestnicy panelu skupiając uwagę na genezie i dzisiejszej roli tej części kontentu, umownie nazwanego „dramatem telewizyjnego” (chodzi rzecz jasna o ta cześć oferty, która każe pokazywane sytuacje, historie i ludzi traktować serio).

Piv Bernth (producentka i szefowa firmy) zwróciła uwagę na decydującą rolę punktu wyjścia do opowiadanej na ekranie fabuły i identyfikacji autorskiej. Te dwa czynniki rzutują na jakość scen i dialogów albo wykorzystanych archiwaliów, nierzadko narzucają konieczność sięgania po takie elementy, jak pomoc ekspertów czy wreszcie udział świadków i uczestników zdarzeń w pracach scenariuszowych a potem podczas całego procesu realizacji.

Hiszpańska producentka, Teresa Fernandez- Valdez, posiłkując się konkretnymi przykładami, prześledziła ewolucję, jaka dokonała się po obu stronach ekranu. To (chodzi o przemoc, patologie obyczajowe czy wszystkie odmiany skrajności seksualnych), co jeszcze dekadę, dwie temu mogłoby się znaleźć niemal wyłącznie w propozycjach  dla dorosłych widzów z warunkiem późnonocnej emisji, teraz ląduje w serialach, nadawanych w prime timie. W pędzie do coraz lepszych wyników frekwencyjnych producenci i nadawcy przekraczają granice obrazowej normy i obyczajowej poprawności. Dewianci i psychopaci pojawiający się choćby w serialach realizowanych na Półwyspie Iberyjskim wcale nie są incydentalnym zjawiskiem. Amerykański producent Lesie Grief potwierdził, że wspomniane zmiany w percepcji dotknęły także amerykański rynek telewizyjny i jego odbiorców w czym niemały wpływ miało pojawienie się najpierw kanałów tematycznych a potem platform steamingowych, których gigantyczne zapotrzebowanie na nowe i oryginalne treści wymusiło ze źle rozumianej konieczności skierowanie uwagi na obszary dotąd zamknięte dla masowego widza.

NOWE/ STARE CZYLI PLATFORMIZACJA

Od kilku dekad w ramówkach wszystkich niemal ogólnodostępnych kanałów telewizyjnych obecne są formaty, pomyślane pierwotnie jako forma takiego uporządkowania podobnych w nastroju treści i gatunków, by mogły być eksploatowane przez kolejne sezony a nawet przez długie lata oraz, co zdecydowało o ich ekspansji i ogólnoświatowym sukcesie, przysposabiane na potrzeby lokalnego odbiorcy. Zaczęło się od teleturniejów i talent oraz reality show a w szczytowym momencie formatowano nawet prognozę pogody.

Ale i na tym obszarze musiało dojść do zmian za sprawą pojawienia się platform streamingowych, których ekspansja postępuję w sposób wręcz lawinowy.

Mówił o tym w swej prezentacji Remi Tereszkiewicz, założyciel i szef francuskiej firmy badawczej BetaSeries. Rozpoczął od prezentacji wyników oglądalności treści video wśród europejskich widzów w przedziale wieku 18-64. We Francji systematycznie spada popularność telewizji linearnej (z 64% w 2019 do 47% w 2023) na rzecz tej na żądanie (2019- 36%, 2023- 53%), jeszcze bardziej w Niemczech bo z 56% na 32% linearnie a 44% na 68% na żądanie. Wielka Brytania zdaje się na razie królować w tej statystyce bo tam straty tradycyjnej percepcji na rzecz „nowej” są największe: linearnie z 36 na 21%, na życzenia z 64 na 79%! To już krok do Stanów Zjednoczonych, gdzie na koniec ubiegłego roku aż 85% widowni telewizyjnej korzystało z przywilejów oglądania oferty w dowolnej porze,  czy dowolnego dnia. Odpowiedzią na te statystyki jest informacja, że nad Sekwaną tylko w tym roku zadebiutowało 5 nowych platform!!!

Aż 87% klientów uważało na początku 2024, że cena pakietów SVOD jest za wysoka w stosunku do oferty a jedynie 11% ją akceptowało. Na pytanie ile platform subskrybujesz,  37% badanych odpowiedziało, że trzy, prawie 28% że dwie, zaś tylko 8,5% stwierdziło, że SVOD nie jest im potrzebne w ogóle do telewizyjnego życia.

Wrażenie musza robić prognozy łącznych (SVOD, FAST) przychodów największych graczy na  rynku. W 2029 Netflix zarobić ma 6,4 miliarda dolarów, Disney- 6,8 mld, Paramound- 3,7 mld a HBO- 3,1mld dolarów. Póki co czołówka wygląda tak: Netflix (260 milionów subskrybentów na całym świecie), Prime Video (229mln), Disney+ (154mln).

W grupie największych bo globalnych nadawców kanałów FAST obok „starych” firm jak: Disney+, Discovery+ MAX, coraz bardziej rozpychają się „nowi” jak: Netflix, Samsung TV czy ROKU zaś lokalnie najwięcej znaczą w Europie m.in.: brtbox, zdfNEO, TF1+ , Viaplay oraz myCANAL.

KONCERT ŻYCZEŃ

Co powoduje, że jedną platformę bardziej cenimy od innej, tą wybieramy od razu a inną po namyśle? Słowem jaka oferta zwraca szczególną uwagę widzów platform streamingowych? 1000 zapytanych w maju tego roku użytkowników odpowiedziało, że: wybiera ta, gdzie ma więcej ulubionych serii (28%), 20% kieruje się atrakcyjną ceną, aż 47% wybiera ofertę łączoną np. z inną platformą, o wyborze decydują również lepsze wrażenia w ocenie aplikacji (3%).

Nie było i nie jest zaskoczeniem, że to seriale stanowią najważniejszy i najbardziej pożądany element telewizyjnego menu segmentu SVOD. Aktualnie prawie 70% dorosłych widzów wybiera właśnie seriale a 25% filmy.

Jeśli seriale to jakie? Remi Tereszkiewicz pokazał wyniki badań na pięciu europejskich rynkach: Francja, Niemcy, Hiszpania, Polska i Włochy obejmujące ofertę 14 działających obecnie na naszym kontynencie platform. Zgodnie z przewidywaniami w dominują pozycje: dramatyczne, sensacyjne, thrillery, akcja. Słabnie popularność opowieści romantycznych i serii dokumentalnych.

Podczas ubiegłorocznych targów MIPCOM w Cannes BetaSeries zapytała uczestników  jakie gatunki sprzedają się najlepiej i kolejność jest następująca: zbrodnie (91%), thriller (82%), dramat (73%), komedia (46%), akcja (27%).

Ponad połowa (dokładnie 54%) badanych Francuzów, Niemców i Hiszpanów zadeklarowała, że lubi, kiedy seriale odwołują się do aktualnie  interesujących ich tematów, 28% pozostaje wierna swym ulubieńcom i tylko domaga się ciągu dalszego.

Kiedy odczuwasz zmęczenie czyli poznaj niecierpliwego widza. Statystyka musi w tym miejscu dawać do myślenia wszystkim twórcom i nadawcom: mniej niż 5 minut wytrzymuje aż 29,7%, od 5 do 10 minut (20,8%), od 10 do 30 minut (20,8%), ponad 30 minut (28,7%).

Na koniec watek AI, bez którego nie może się teraz obyć żadne badanie i żadna prezentacja. Blisko 4 tysiące badanych spytano: czy myślisz, że sztuczna inteligencja może Ci pomóc w wyborze najatrakcyjniejszego serialu? Odpowiedzi: z pewnością tak (21%), prawdopodobnie tak (30%), może (32%) i nie (17%). A więc połowa widzów zaczyna się powoli zwalniać z myślenia i własnego wyboru na rzecz komputerowych rekomendacji?!

Konkluzja całości: oferta jeszcze bardziej ukierunkowana na konkretnego widza, mniej wyłączności a więcej katalogów tematycznych a wszystko oferowane w hybrydowej masie. Co nas czeka w przyszłości: Hiperdystrybucja!

TYLKO KOPRODUKCJE!

Trudno sobie wyobrazić dzisiejszy rynek telewizyjny bez koprodukcji ale to wcale nie przesądza o tym, że ich przyszłość rysuje się wyłącznie w jasnych barwach. Czy aby na pewno zastanawiali się uczestnicy panelu „co nowego w międzynarodowych koprodukcjach?” prowadzonego przez dyrektorkę Business Content Festiwalu Telewizyjnego w Monte Carlo, Joannę Merchie (na zdjęciu pierwsza z lewej). Jej goście: Graham Benson, szef agencji konsultingowej i badawczej oraz producenci: Dafna Danengerg, Marci Wiesman i Nick Witkowski po przypomnieniu swych wcześniejszych dokonań i podsumowaniu sytuacji na rynku, zgodnie stwierdzili, że to wciąż najlepsza forma współpracy, dla której póki co nie ma chyba alternatywy. Ale są zagrożenia bo pokusa skorzystania z dobrodziejstw sztucznej inteligencji jest coraz większa. Producenci jeszcze nie wybierają scenariuszy napisanych przez zespoły wirtualnych autorów ale w poszukiwaniu najlepszych rozwiązań, mało zgranych wątków i oryginalnych pomysłów odsyłają do AI. Na szczęście w sprawach funduszy, lokacji i postprodukcji wciąż liczą się realne możliwości, brane pod uwagę przy konstruowaniu budżetów. A więc preferencje finansowe dla ekip filmowych (w niektórych krajach sięgają nawet 30%), kompletnie wyposażone obiekty zdjęciowe (ostatnio stale mówi się o nowych, dostępnych w Bułgarii) ulgi w podatku VAT i aktywność takich agend jak regionalne fundusze filmowe czy narodowe instytucje odpowiedzialne za rynek audiowizualny. Oraz a może przede wszystkim kreatywność autorów, znajomość potrzeb i oczekiwań zarówno lokalnego jak i uniwersalnego widza.

Ciekawie zapowiada się przyszłoroczna cześć telewizyjnego spotkania w Monte Carlo bo rynek telewizyjny, jak mało chyba który, jest w ciągłym ruchu, ewoluuje i zmienia się, więc tematów do spotkań w gronie ekspertów i interesujących rozmów nie zabraknie.

JANUSZ KOŁODZIEJ