NO, TAKA JESTEM ZAROBIONA!!!

Grasuje chętnie w niedzielne popołudnia, bo wtedy i naród przed ekranami mniej liczny i szefowie odpoczywają po dobrym obiedzie. A ona niczym odbezpieczony granat przeciwpancerny szleje na wizji i fonii. Na raz mówi, czyta, pisze, łączy się, rozmawia z gościem. I jeszcze cały czas ale bezskutecznie usiłuje zapanować nad stworzonym przez siebie na biurku i na wizji chaosem.

A ponieważ jest zdaje się kobietą pracującą to zdarza jej się ubrać na siebie cokolwiek, ogarnąć jako tako włosy i popędzić na Wiertnicza wprost od mycia okien na święta, kąpieli najmłodszego dziecka albo aerobiku. Wariant: ubrać na siebie cokolwiek było w pewną niedzielę białym sweterkiem ze ślicznymi złotymi guzikami na ramieniu, a kiedy indziej wściekle pomarańczowym bezrękawnikiem z trudem opinającym całokształt ekranowej gwiazdy. Oba niewątpliwe przeboje z firmowego magazynu dla kobiet, gdzie wszystko jest za 5 złotych. A do tego coś w rodzaju ogólnowojskowej fryzury plus twarzowe rumieńce i ręczna gimnastyka z nieodłącznym długopisem.

Wcześniej ta mistrzyni w zarządzaniu ekranowym chaosem zapisała się w pamięci telewidzów prowadzeniem paneli, w których z trudem dopuszczała do głosu zaproszonych do studia gości, a jeśli już to tylko w momentach, kiedy jasno i wyraźnie potwierdzali jej opinie i zawarte w pytaniach hipotezy. No i już wtedy powalała elegancją i szykiem.

Ale nic na to nie poradzi, taka jest zarobiona, bo i dom i okna do umycia i ta szajba z wiadomościami…

WD-40