Goście z zapowiedzianą wizytą

Alfred Hitchcock był chyba jedynym człowiekiem w dziejach telewizji, który zapraszając do siebie gości, obiecywał im wszystko, co najgorsze. Z reguły ostrzegał widzów przed występnymi działaniami gospodarza ? ponurego indywiduum o nazwisku Hitchcock, zapowiadając godziny szare, nieciekawe, prozaiczne. Wspominał o nieuchronnym spotkaniu z przestępcami, sadystami i typami spod ciemnej gwiazdy. To też byli jego goście.

W DOBOROWYM GRONIE

Działo się to przed laty w cyklicznym programie Alfred Hitchcock przedstawia. Reżyser był człowiekiem dowcipnym i przewrotnym, więc po takim zaproszeniu w jego programie nigdy nie było nudno. Co nas dziś bawi, co nas podnieca? Często podoba nam się coś, co wykracza poza przeciętność, choć niekiedy przeciętność udaje. Na przykład gwiazda w swoim domu… Wyidealizowany idol, który grabi w ogrodzie suche liście… Sławny aktor pielęgnujący własnoręcznie posadzone drzewa i krzewy… Wytworna dama w kuchni… Oto i przyczyna sukcesu wielu programów telewizji dawniej i dziś. Ludzie lubią oglądać na małych ekranach siebie w roli uczestników wydarzeń lub innych ludzi podobnych do siebie, ale jeszcze bardziej lubią spotykać znanych aktorów, muzyków, piosenkarzy, mistrzów sportu, grzebienia, rondla i patelni, a więc idoli masowej wyobraźni, w rolach ?zwykłych ludzi?. Jak mieszkają, co robią w czasie wolnym, jaką mają rodzinę, znajomych, hobby, zainteresowania, samochody itp.

Stąd ta nieustająca popularność programów typu Z wizytą u was. Telewizja istotnie stworzyła możliwości zaspokojenia starego jak świat pragnienia poznania znanych osobistości, czasem kreujących się na przysłowiowych zwykłych ludzi, jak i tych innych, może wyidealizowanych, a może naprawdę niezwykłych. (Dla porządku przypomnę, że w epoce Gierka funkcjonował w telewizji cykliczny program pt. Z wizytą u was, który łączył elementy rozrywki z propagandą osiągnięć państwowych przedsiębiorstw produkcyjnych. Nie o nim tu jednak mowa). Niemal wszystkie stacje od momentu inauguracji rezerwują miejsce dla programów tego typu. To zastrzyk czegoś, co nie jest czystą rozrywką, ale i nie jest też ?samym życiem?, choć po trosze spełnia warunki jednego i drugiego. Widz otrzymuje coś, czym się ekscytuje – rodzaj intymnego spotkania z osobą sławną, która czyni honory domu wobec gościa odwiedzającego ją w imieniu telewidzów. Jednak mistrzem ceremonii jest dziennikarz prowadzący rozmowę. Tak to działa.

SAGA RODÓW

W dawnych czasach dostępu do dwóch kanałów Telewizji Polskiej najszlachetniejszą odmianą programów typu Z wizytą u was były spotkania z pisarzami. Prowadzący (pamiętam w tej roli głównie Tadeusza Kraśkę) odwiedzał znanych pisarzy i w spokojnej domowej atmosferze wiódł z nimi niespieszne rozmowy o ich twórczości, poglądach i o życiu w ogóle. Na tego typu intymne spotkania z towarzyszeniem kamery wyrażali zgodę wybitni i znani twórcy, m.in.: Józef Hen, Andrzej Szczypiorski, Jerzy Turowicz, Leszek Moczulski, Julia Hartwig, Artur Międzyrzecki, Wojciech Żukrowski. Ciekawe, że były to propozycje adresowane do każdego, nie tylko do elity intelektualnej. Sprawdził się dobrze pomyślany i sprawnie realizowany monumentalny cykl Saga rodów przygotowywany przez Jolantę Adamiec-Furgał dla TV Warszawa (wznawiany w TVP Historia). Autorka ukazywała Warszawę i Mazowsze przez pryzmat rodzin, które zacnie, ale też niekiedy burzliwie wpisały się w nasze dzieje. Ta jedyna w swoim rodzaju wędrówka od przeszłości do teraźniejszości miała przesłanie iście pozytywistyczne.

Odwiedziny reporterki w siedzibie gospodarza ? przedstawiciela przywoływanej z głębi czasu rodziny, prezentacja pamiątek najrozmaitszego typu i wartości, archiwów i księgozbiorów, zapis atmosfery domu, którą te pamiątki współtworzą służył przypomnieniu m.in. społecznych, gospodarczych i kulturalnych zasług Ulrichów, Skłodowskich, Gebethnerów, Foggów, Axentowiczów, Grabskich, Paderewskich, Hiszpańskich, Dziewońskich i innych. Byli wśród nich artyści, naukowcy, pisarze, bankierzy, przedsiębiorcy, ogrodnicy, kupcy, mistrzowie różnych rzemiosł. Twórcy sięgali po różne doświadczenia ludzi zasłużonych dla miasta i regionu. Kultura polska w nieprzyjaznych nam czasach, np. w okresie zaborów, stawała się kulturą domową, prywatną, rodzinną i  środowiskową, z rzadka tylko uprawianą na szerszym forum. Prześladowania polityczne polskości miały zatem swój skutek uboczny ? oznaczały przedłużone trwanie i odnowę narodowej i rodzinnej tożsamości, przechowywanie wartości z czasów minionych.

SPOTKANIE Z GWIAZDĄ

Największe emocje zawsze towarzyszyły i nadal towarzyszą wizytom u znanych aktorów. Programom dawnym i dzisiejszym w rodzaju Zacisze gwiazd, Wieś pod gwiazdami, Z wizytą u was, Benefis wróżę długie antenowe trwanie i nieprzemijający sukces frekwencyjny. Poznajemy naszych ulubieńców w sytuacjach prywatnych. Emilian Kamiński pokazuje swój stuletni dom pod Warszawą, który z rudery przekształcił w wygodne siedlisko z niepowtarzalnym klimatem. Alicja Majewska zaprasza do skromnego domku na Zaciszu, a nieodżałowana Krystyna Sienkiewicz do swego dworku na Bielanach, który urządziła własnoręcznie wykonanymi obrazami i haftami. Bracia Golcowie ? jeden w Warszawie, drugi w Beskidach ? pielęgnują rodzinną bliskość. Krystyna Prońko z pasją robi przetwory. Jan Nowicki powrócił na kujawską ojcowiznę, by tam cieszyć się spokojem i nieskażoną przyrodą. Dziś wielu artystów preferuje życie poza miastem, pośród natury i powszednich czynności. Zwyczajne życie z przerwami na teatr, fi lm, telewizję, estradę… Takimi chcą się pokazać, choć czy tacy są? Niekiedy wizyta wykracza poza przeciętność. Tuła się jeszcze po zakamarkach zbiorowej świadomości mit gwiazdy. Osoby nieprzeciętnej i niedostępnej, promieniejącej blaskiem, żyjącej w świecie luksusu nieznanego maluczkim. Taką gwiazdą łącznie ze wszystkimi tego stylu atrybutami, z eksponowaniem burzliwego życia prywatnego, słabości do cennej biżuterii, zwłaszcza brylantów, była Elizabeth Taylor. Zawsze w błyszczącej oprawie. Czy coś z tego stylu ? nazwijmy go ?glamour? ? przeniknęło do naszego swojskiego zaścianka, co byłoby zauważalne w telewizyjnych spotkaniach z aktorami? A jakże.

Nina Andrycz czy Grażyna Szapołowska również chętnie prezentowały swoją inność, nieprzystępność, brak zgody na prozę życia, na wizerunek typowej, aktywnej, radzącej sobie w  życiu i zawsze uśmiechniętej Polki. Pierwsza robiła to w sposób przydany jej niejako z natury, druga tworzyła kreację na użytek mediów. Odnotujmy na marginesie to zjawisko, które przydawało kolorytu spotkaniom z aktorami. Dziś programy typu Z wizytą u… realizuje głównie telewizja regionalna (16 ośrodków terenowych tworzy wspólne pasmo TVR). Zazwyczaj są to wędrówki naprawdę regionalne i wizyty u ludzi w jakiś sposób charakterystycznych dla danej okolicy, np. na Kaszubach u miłośnika muszli, w Żarach u piekarza słynącego ze świetnych wypieków, czy u chirurga z Włodawy, właściciela oryginalnej kolekcji. Może to proza życia, ale dla widzów w skali mikroregionów ? rzeczywistość bliska, przyjazna, aktualna. Programy typu Z wizytą u was były, są i będą. Dobrze, jeśli oprócz zaspokojenia zwykłej ciekawości, niosą jeszcze przy okazji jakąś wartość dodaną.

BARBARA KAŹMIERCZAK