Idee Wiesława wiecznie żywe

Gdyby żył, 25 lutego obchodziłby 80. urodziny. 12 lutego mija 38 lat od jego tragicznej śmierci. Właśnie do księgarń trafia niezwykle interesująca książka Moniki Wąs jemu poświęcona ? Dymny. Życie z diabłami i aniołami.

Wiesław Dymny był artystą wspaniałym, niekonwencjonalnym, a do tego wszechstronnie uzdolnionym. Malarz, rzeźbiarz, rysownik, scenograf, kostiumolog, poeta, prozaik, dramaturg, scenarzysta filmowy, autor tekstów piosenek, aktor, kabareciarz, konferansjer. Anna Dymna przyznaje, że umiał upiec chleb i uszyć buty. Trudno znaleźć jakąś dziedzinę aktywności twórczej, której by nie próbował. Zawsze, o ile nie ze znakomitym, to oryginalnym efektem. Dla niego tworzenie było życiem, życie ? wiecznym tworzeniem. Moja praca polega na tym, że jestem iluzjonistą, prestidigitatorem, linoskoczkiem i hipnotyzerem, bzdurą i bezsensem, diabli wiedzą czym (…). Wystarczy zabrać mi sny, zagłuszyć wyobraźnię i już jestem (?) martwy ? pisał.
Owiana legendą postać stała się bohaterem wydanej przez Znak monografii Moniki Wąs. Dymny. Życie z diabłami i aniołami to jej drugie ? uzupełnione (zwłaszcza o materiał ilustracyjny) ? wydanie, pierwsze, niezwykle skromne, zatytułowane po prostu Wiesław Dymny, ukazało się przed czterema laty w krakowskim wydawnictwie Petrus.

Wokół śmierci Dymnego narosło wiele mitów. Okoliczności tego tragicznego zdarzenia ugruntowały mit artysty przeklętego, jaki od początku mu towarzyszył. Świadomie kreowany czy nie ? nie sposób na to dzisiaj odpowiedzieć. Mimo że artysta zmarł w wieku zaledwie 42 lat, był człowiekiem o ogromnym ? i wszechstronnym ? dorobku. Książka Moniki Wąs to pierwsze tak obszerne podsumowanie działalności artystycznej Dymnego. Autorka prześwietliła dosłownie wszystko, co Dymny stworzył, a co było dostępne i udokumentowane. Pokazuje ? i to się wydaje w jej książce najcenniejsze ? że każdy może mieć takiego Dymnego, jakiego sobie zażyczy. Może być nim autor świetnych Opowiadań zwykłych, ale także scenarzysta filmów Henryka Kluby ? Chudy i inni czy Słońce wschodzi raz na dzień. Historycy kina i widzowie pamiętają Dymnego jako aktora charakterystycznego, zwłaszcza w słynnej scenie z filmu Wajdy Wszystko na sprzedaż, kiedy obiega kamerę, machając skrzydłami husarskimi? Dla krakowian, historyków kabaretu i wielbicieli Piwnicy pod Baranami Dymny to genialny tekściarz, nieobliczalny wykonawca, ale i wykształcony malarz, scenograf, absolwent ASP. W pamięci społecznej i żywym do dzisiaj micie to również brutalny, prosty chłopak z beskidzkiej wsi i ukochany mąż Anny Dymnej. Jego ?brutalność? była jednak swego rodzaju barwami ochronnymi, bo czy człowiek ?chropawy i bezwzględny? mógłby napisać tak subtelny wiersz: Na naszej wyspie/ Żyjemy wszyscy/ Śliczni i czyści/ Nagle do wyspy/ Płynie nieczysty/ Chrapie i sapie/ On nas na pewno/ Łajnem ochlapie/ Wszystko nam wyje/ Whisky wypije/ Zła sytuacja!/ Zła sytuacja!/ A więc zarządzam:/ Ewakuacja!!!.

Piękne i jakże aktualne, bo twórczość Dymnego opiera się erozyjnemu działaniu czasu. Przypomnijmy sobie choćby słowa jego słynnego piwnicznego monologu Na przykład Majewski, w którym fantastycznie parodiował towarzysza Wiesława: Rodacy i Rodaczki! Czworacy i Czworaczki! Dość tych kabaretów politycznych, tych kawałów abstrakcyjnych, tych sztuczek podejrzanych, tych absurdalnych kojarzeń i całego tego memłania. Weźmy przykład z Majewskiego: ten nie memła, ale za to jak coś powie (?) Nie zaciemniajmy horyzontów myśli współczesnej. Na przykład Majewski. Nie zaciemnia. Zerwijmy z tym chwiejnym balansowaniem na krawędzi egzystencjalizmu i wegetarianizmu. Skończmy, skorygujmy i skonfrontujmy. Na przykład Majewski. Skończył, skorygował, a teraz konfrontuje. Nie oglądajmy się na różne prądy, prądziki, arabeski, frykasy i frytki. Na przykład Majewski. Ten się nie ogląda. Wprowadza. (?) Sięgnijmy w głąb dnia codziennego. Na przykład Majewski. Sięgnął. Co tam namacał ? nie powiedział, ale my wiemy. To skromny człowiek, z byle gównem nie wyskoczy. (?) Stwórzmy i zburzmy, i przejdźmy nad tym do porządku dziennego. Na przykład Majewski. Przeszedł do historii, ale on tu jeszcze wróci i jak kogo palnie w mordę, to szkoda gadać?.
Właśnie wrócił, więc bądźmy czujni, bo na razie gada, ale niebawem rzeczywiście może palnąć w mordę. Idee Wiesława pozostają wiecznie żywe.
JERZY ARMATA